*** - oznacza ,, WYŁĄCZ MUZYKĘ”
Zawsze zastanawiam się czy inni ludzie myślą podobnie jak
ja, czy chcą zwolnić, stanąć w tłumie i przestać się śpieszyć… Albo po prostu
usiąść na ławce i wygrzewać się w słońcu, odpocząć z myślą, że nie mają problemów, że każde ich
marzenie spełni się bez względu na jego wielkość. Po prostu zwolnic, żyć
chwilą… Nie płakać za każdym razem, gdy serce żegna bliskie nam osoby. Żyć z
nadzieją, że i tak się spotkamy, nie ważne za jak długi czas… A uśmiech? Za
każdym razem byłby najszczerszy , bo taki od serca…Spotkać twarze których dawno
nie widzieliśmy. Przytulić się do serca matki i słuchać jej bicia serca, nie
liczyć czasu… Podobno każdy ma marzenia i uważam, że bez względu na wszystko
powinni je spełniać, bo to jest jedyna rzecz, która podnosi nas gdy upadniemy…
Za każdym razem gdy budzę się z rana, nie wiem co mnie czeka… A może to jest
ostatni dzień mojego życia, ale co z marzeniami… Boję się spełniać je, zrobić
pierwszy krok, bo boję się upadku… Więc po co się budzę? Dlaczego Bóg daje mi
codziennie szanse na spełnienie tego, czego boje się powiedzieć głośno przed
innymi … Mogłabym przecież być z tymi którzy wcześniej mnie zostawili… I stanąć
pośród śpieszącego się gdzieś tłumu-odpocząć…
Dziś pierwszy dzień, może to idealny okres by odkryć kim tak
naprawdę jestem… Mam odnaleźć w sobie coś, co przez tyle lat nie było
wykorzystywane. Iść na wojnę i walczyć o to co było mi dane gdy ja przyszłam na
świat, o wolność. Właściwe każdy inaczej rozumie słowo „wolność”, czym to jest
dla mnie? To jest jak stanąć na plaży, czuć powiew wiatru, słyszeć szum fal i odgłosy
mew… Rozłożyć ręce i poczuć tę wolność, lekkość i bezpieczeństwo. Nie czuć, że
jest się lalką, którą się ktoś bawi pociągając za sznurki. Dziś chcę odkryć siebie, zostawić wszystkie
wspomnienia te złe i dobre… Nie chce uciekać, ale w końcu poznać osobę, której
właściwie znam tylko imię i nazwisko. Amane Morii zaczyna nie tylko istnieć,
ale również być…
***
Jest godzina dwudziesta czwarta pięćdziesiąt pięć, po pokoju
rozległ się dźwięk budzika. Nie musiałam długo czekać, gdyż za nie całe kilka
sekund usłyszałam stękanie Miyu . Komicznie wyglądało jak zwleka ciało z łózka…
W sumie to trochę wyglądała jak słynna Samara Morgan… :
- Mhmm wstaje! – Krzyknęła jakby chciała komuś coś udowodnić
przecierając powoli oczy. No i się stało – krzyknęła tak głośno, że aż sąsiedzi
obok zaczęli walić w ścianę mówiąc coś ala ,,Super! Cieszę się!” z wielką
ironią w głosie… -Ama, chyba źle spałam,
bo mam całe obolałe plecy i nie mogę ruszać szyją…- Wystękała coś pod nosem
Miyu. Mimo jej bólu w miarę szybko ogarnęła włosy, ubrała się i usiadła na
łóżku. Jak zawsze pełna gracji i wdzięku.
-Miyu na pewno chcesz iść?-zapytałam patrząc jak usiłuje się
rozciągnąć swoje ciało.
-Jasne, że tak… Kilka małych ćwiczeń i będę jak nowo
narodzona…-Dodała z wielkim trudem robiąc, a właściwie usiłując zrobić skłony.
Mam nadzieje, że zaraz jej się polepszy, bo nie mamy za wiele czasu. Za
półtorej godziny strażnicy mają obchód całej szkoły, sprawdzić czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Nie chciałabym,
aby zastali nas w gabinecie Tsunade. To
chyba logiczne, jeszcze brakowałoby mi kłopotów u niej… Niesamowite, ale co raz
dalej i w płynniejszym ruchu jej ręka
dotyka ziemi.
-Miyu…-Już chciałam dodać, że za moment pójdę sama, ale
usłyszałam jakieś strzelenie kości. Przyjaciółka spojrzała się na mnie i
pokręciła głową na znak, że jest gorzej i że nie idzie… No cóż, lepiej niech
zostanie, niż ma mi później przeszkadzać przez swoja „kontuzję”. Pomogłam jej wstać i ruszyłam w stronę drzwi
delikatnie naciskając na klamkę.
Kiedyś czytałam książkę detektywistyczną i tam główny
bohater ubierał się na czarno, tak więc tez tak postanowiłam. Mam na sobie
czarne leginsy, obcisłą bluzkę i najzwyklejsze buty. Pełna niepewnych kroków
podążyłam w stronę schodów mijając za sobą drzwi innych pokoi. Starałam się jak
najciszej stawiać nogi na podłodze. Odbijające się światło z zewnątrz oświetla
od czasu do czasu moja sylwetkę. Czuje jak spływa mi po plecach kilka kropel
potu… Serce wali jak dzwon, staram się wstrzymywać oddech gdyż jest bardzo
ciężki i głośny. Co ten cholerny strach potrafi zrobić z człowieka… Tylko trzy
pary drzwi dzielą mnie od gabinetu Tsunade. To co teraz dzieje się z moim
ciałem jest nie do opisania… Brzuch zacisnął mi się a ręce drżą. Przecież jak
tak dalej pójdzie jeszcze mnie ten cholerny strach sparaliżuje! Musze wziąć się
w garść i to teraz! Wróciłam się kilka kroków do tyłu i weszłam do toalety.
„Ama nie możesz się bać, dasz radę!”- powtórzyłam kilka razy patrząc w lustro z
rękami opartymi na umywalce. Odkręciłam
kran ochlapałam się dwa razy wodą w twarz… Niewiarygodne, ale trochę pomogło,
zobaczymy na jak długo. W sercu powtarzam te same słowa- „Wszystko będzie ok,
biorę plan budynku i uciekam gdzie pieprz rośnie” jednymi słowy spieprzam jak
najdalej… Do jamy lwa dzielą mnie już
tylko z cztery kroki… Z każdym kolejnym moja tymczasowa odwaga zamieniała się w
olbrzymi strach. Tuż pod drzwiami zdałam sobie sprawę, że nie mam kluczy a nie
jestem Jackiem Norrisem i ich niesamowicie nie otworze… Co robić? Wycofać się,
a może wybić szybę i wejść od zewnątrz? Głupie pytanie… Stałam pod drzwiami
sama z twarzą w mroku… Super! Nagle poczułam jak drzwi gabinetu powoli się
uchylają a z środka wydostaje się zimny powiew wiatru. Ktoś tam jest! Cholera!
Co ma robić?!Ręce drżały mi tak, że gdybym miała w ręku szklankę z pewnością
bym ją wypuściła… Czuje na sobie wzrok!!! Ktoś mnie obserwuje, jest za mną!
Rozum mi mówił, żeby uciekać ale co poradzę, że nie dogadał się z ciałem… Bardzo
wolno odwróciłam całą sylwetkę w stronę okna. Nie spodziewanie na całym niebie
rozbłysnęła błyskawica, która tylko podkreśliła deszcz który padał już dosyć
czasu. Nikogo nie ma… Może mi się wydawało, że ktoś mnie obserwuje… Odchyliłam
drzwi, tak by wsunąć do gabinetu ciało.
Zrobiłam krok, byłam jedną nogą w pomieszczeniu. Stałam tak dłuższą
chwilę z pytaniem- „Wejść czy nie wejść?”. Ostatecznie zrobiłam krok, jestem w…
Gabinecie Tsunade? Papiery latały i przewracały się z szafek i biurka. Okno
było otwarte na rozcież… Ktoś tu był prze de mną! Miał klucze, bo z tego co
widzę zamek jest nienaruszony. Bardzo mu się spieszyło skoro zostawił taki
bałagan i uciekał oknem. Spojrzałam na zegarek, mam dokładnie pół godziny na
przeszukanie tych rzeczy i powrocie do pokoju. Kolejny błysk na niebie
przyprawił mnie o dreszcze… Zaczęłam szukać w szufladach, na biurku, ziemi i w
szafach. Znalazłam pudełko z etykietą „Szkoła Ookami Konoha”. Świetnie to
właśnie to czego szukam! Bo przecież gdzie mógłby być plan szkoły jak nie tu!
Były tam 3 identyczne teczki, ułożone
alfabetycznie. W pierwszej papiery od A-G, w drugiej H-O trzecia X do Z… Gdzie
jest ta, której ja potrzebuje do cholery?! Jak widać ten ktoś kto był tu przede
mną zabrał to czego szukałam ja… Nasuwa mi się jedno pytanie- „kto to?”.
Spojrzałam kolejny raz na zegarek, zostało mi piętnaście minut! Tylko
piętnaście! Zadziwiające, że szłam tu aż godzinę… W przeciwieństwie do złodzieja ja wyjdę
drzwiami. Z ciągnęłam z nóg buty i
niosłam w ręku, by móc szybciej podążyć do pokoju nie robiąc hałasu. Już miałam
zrobić krok na pierwszy stopień schodów, gdy poczułam rękę na swoim ramieniu!
Wiedziałam, wiedziałam do cholery, że ten jebany strach w końcu zawładnie moim
ciałem! Od tego wszystkiego zrobiło mi się strasznie duszno i czułam jak
wszystko dookoła się obraca. Moje ciało jest tak bezwładne, że czyjaś zimna
dłoń przekręciła mnie w stronę nieznajomego. Teraz to już mam przechlapane,
wywala mnie ze szkoły! Osądzą, ze to ja się włamałam do gabinetu, albo Bóg wie
co jeszcze…Nagle ujrzałam twarz Itachiego… Niesamowicie szybko poczułam jak
wracają mi siły, aż całe policzki pokryły się czerwona barwą. Błyskawicznym
ruchem zepchnęłam jego rękę z mojego ramienia. :
***
-Ama, co ty tu robisz o tej porze?-Powiedział ciemno włosy z
lekkością i z uśmiechem na twarzy. Dobrze, ze byłam wcześniej sparaliżowana, bo
by dostał ode mnie w twarz. Trochę przyprawiony widać, że chłopak ma jakieś
problemy. Z związkiem iż nie jestem jego nianią
czy przyjaciółką jego problemy mnie nie interesowały.
-Co cię to interesuje do cholery?!- Powiedziałam jakbym
chciała wykrzyczeć całe napięcie, które było we mnie. :
-Spokojnie Ama, nie chciałam cię nastraszyć czy coś, ale
burza jest i prądu nie było i zszedłem, żeby sprawdzić co się dzieje…-Zebrało
mu się na gatki… Co mnie interesuje co on tu robi, czy ja mu zadałam jakieś
pytanie typu „a co ty tu robisz?”-nie. Spojrzałam na niego zirytowanym wzrokiem
i podążyłam na górę… Nie zdążyłam wejść do połowy schodów gdy usłyszałam z dołu.:
-Lepiej załóż buty, bo się przeziębisz!-Jak on to robi, że
aż tak bardzo działa mi na nerwy?! Odwróciłam się i rzuciłam go jednym z butów
które trzymałam w ręce. I szybkim krokiem poszłam na górę. Byłam już na
pierwszym piętrze, tu już mi nic nie
grozi… Miyu nie uwierzy jak jej o tym wszystkim opowiem, padnie z wrażenia. Kto
ukradł teczkę której potrzebuje? Może Tsunade zabrała ją gdzieś a ten
„złodziej” ukradł coś innego… Różne mogą być rozwiązania tej zagadki, tylko
jakie jest prawdziwe? Niespodziewanie na całym korytarzu rozbłysnęło światło…
Prąd wrócił na szczęście, bo nie wiem czy przez te emocje zasnęłabym. Szłam z
taką lekkością, jakby moje nogi miały skrzydełka i unosiły mnie do góry. Tak miło, tak bez stresu, strachu! Nie
wiadomo kiedy a już stałam pod drzwiami pokoju. Ciekawe, może Miyu spała, więc
zastukałam z całych sił w drzwi i szarpnęłam za klamkę. Dynamicznym krokiem wparowałam do środka… :
-Ama! Czy ty się gorzej czujesz?!-Spytała irytującym głosem
Miyu. Znając ją, pewnie nie oczekuje na
odpowiedz, więc usiadłam na łóżku i patrzyłam w jej stronę.
-Dobra, gdzie masz tą teczkę? –Zwróciła się do mnie już
idealnie delikatnym głosem. Płynnym ruchem wstała i zamknęła drzwi na klucz.
Widać już na oko, że jej ciało wróciło do formy. Ma bardzo dobre wyczucie
czasu, trzeba to przyznać!
-Ama nie drażnij się ze mną tylko dawaj teczkę.-Powtórzyła
głosem pełnym spokoju, chociaż już powoli go traciła. Bardzo ciekawi mnie jej
mina jak powiem jej, że teczki nie mam. :
-Miyu nie mam żadnej teczki…-Nie zdążyłam dokończyć zdania
jak na przyjaciółki twarzy maluje się niedowierzanie i grymas.
-Jak to nie masz teczki? Przecież tak długo cię nie było…
Może mi jeszcze powiesz, że randkowałaś sobie z Sasorusiem Srusiem?!-Ta
sytuacja coraz bardziej zaczyna mnie bawić niż ciekawić. Powoli zaczęłam jej
opowiadać o całej mojej „przygodzie”. Wyśpiewałam jej wszystko jak na
spowiedzi, dziwne ale nie zadała mi żadnych pytań. Jej twarz i oczy były skierowane w stronę
ziemi. Myślała i układała sobie to wszystko od nowa w głowie. W sumie nie tylko
ona. Powoli jej głowa podnosiła się w górę. Jakby coś ją oświeciło, albo
wpadała na jakiś pomysł. Wyglądała jak detektyw, który rozwiązał jakąś zagadkę.
-Amaa? A co jeżeli tym włamywaczem, albo może włamywaczką
był któryś z nowych nauczycieli?!-Ona to ma łeb! To wyjaśniało by niezepsuty
zamek, bo przecież z jaką łatwością mogliby sobie go ukraść! Albo pod drzwiami
czułam jak ktoś mnie obserwuje! Ten ktoś musiałby użyć czakry, żeby szybko
zniknąć z tamtego miejsca zanim go zobaczyłam. Gdyby normalnie uciekał
usłyszałabym szelest liści! Nasuwa się jedno główne pytanie „A MOŻE TO ONI SĄ
SZPIEGAMI!?” Może hokage który był u nas
nie był prawdziwy! Siedziałyśmy w pokoju same, w ciszy i skupieniu… Tylko czy to jest możliwe. Wszystkie ślady
wskazują na nich. Niby nauczyciele którzy mają nas czegoś nauczyć a tu bum!
Jeżeli są szpiegami to by dużo wyjaśniało, po co byłby im potrzebny plan
szkoły, ukrytych jej korytarzy. Dobrze sobie to wymyślili, uczniowie chodzący
do tej szkoły w większości to dzieci głów państwa. Przez to mogliby dużo
wymusić na kraju i jego mieszkańcach! Mogę się założyć, że wszyscy rodzice
oddaliby wszystko za swoje dzieci. Dlatego
właśnie uderzyli w naszą szkołę!
-Co mamy robić Miyu?-Spytałam , czując ciężar tej tajemnicy
na swoich barkach. Przecież nie możemy pobiec sobie z tą informacją do Tsunade.
Domyśli się, że byłyśmy, byłam w jej gabinecie i wszystkie oskarżenia padną na
mnie. Musze to jakoś rozwiązać sama z
Miyu.
-Nie mam pojęcia.- Dodała zamyślona i poddenerwowana. Jakby
tego było mało czeka nas lekcja z tymi barbarzyńcami. Śmieszne podejście, że to
oni mają „nauczyć nas wszystkiego”. To chyba jakiś koszmar… Błagam niech mnie
ktoś obudzi!
…Ta noc nie może chyba nas bardziej zaskoczyć. Razem z Miyu
uznałyśmy, że gdyby przyszło nam uciekać przed „Super Duetem Nauczycielskim”
potrzebna byłaby nam siła i wypoczęty umysł, dlatego też poszłyśmy spać…
Wczesnym rankiem, albo nocą obudziły nas krzyki i gwar ludzi
z korytarza. Czuje jakbym nie spała od tygodnia. Patrząc na twarz Miyu mam
wielką nadzieję, że nie wyglądam jak to coś czym jest moja przyjaciółka w tym
momencie. Ledwo doczołgałam się do
łazienki i spojrzałam w lustro… ten widok sprawił duży ból głowy i jej zawroty.
Moje włosy z lekka przypominały afro bądź grzywę nastroszonego lwa, a twarz… Co
tu dużo mówić, po prostu wyglądałam jak żona Frankensteina…
Zwykle krócej „siedzę” w łazience, ale ta sytuacja tego
wymagała. Wychodząc z łazienki do pokoju widziałam jak Miyu usiłuje wciągnąć na
siebie ubrania z takim tempem, że żółw przy niej to Ferrari. Przez tą ciężką noc
spóźnimy się na pierwsze zajęcia z czakry. Wohooo! Podczas zakładania obuwia przypomniałam sobie,
że brakuje mi buta, którym rzuciłam Itachiego. Będę musiała go odebrać po
lekcjach, bo teraz nie zdążę.
Spojrzałam na Miyu, która zamiast ruszyć tyłek i ogarnąć tę
szopę, siedzi jak kura, składająca jaja...:
- Miyu, nie chce cię pospieszać, ale za 3 minuty zaczynamy
nasze niedługo ulubione zajęcia! –
Krzyknęłam z ironią w głosie, wyrywając ją z zawieszenia umysłowego, które mimo
iż towarzyszy jej od rana.
Spojrzała na mnie błagalnym i zaspanym wzrokiem, po czym
wstała i podążyła do łazienki. Nie powiem, ale żółw to przy niej wymięka…
Postanowiłam, że nie będę jej pospieszać. Do dzwonka na
lekcję zostało zaledwie kilka sekund, więc usiadłam na łóżku i w spokoju
czekałam, aż Miyu przywoła swoje ciało do porządku. W głębi miałam nadzieje, że
będzie się doprowadzać do porządku przez najbliżej 45 minut… Naprawdę nie
miałam ochoty stawać twarzą w twarz ze szpiegiem…
______________________
Melodi i Emi: No cóż dzieje się i będzie działo, i nocy
będzie mało… Powoli obie znajdujemy czas, żeby pisać. Z tym wpisem, skończymy
swoją pierwszą serie, czyli podsumowując:
Ama i Miyu zaczęły kolejny rok szkolny, a razem z nim nowy etap w
życiu. Niby miało być jak wcześniej, ale osoby, miejsca i czas przewróciły ich
życie do góry nogami. Sasori, czyli
człowiek tajemnica, po wszystkich spięciach, pogodził się z koleżanką z piaskownicy,
a Miyu otworzyła puszkę Pandory (pocałunek Miyu i Deidary),która stała się
pierwszą tajemnicą, którą skrywa przed Amane. Wizyta Hokage przyniosła im nowe
wyzwania, wywołane wojnami na granicach państwa. Uczniowie nigdy nie
podejrzewali, że będą musieli stawić się z własnymi przekonaniami.
Tajemne korytarze,
nowi nauczyciele ciągną za sobą kolejne zagadki i tajemnice. Co kryje się za
niewinnymi twarzami, które są spotykane każdego dnia na korytarzu?
Także no… Czekamy na komentarze dotyczące serii. Do zobaczenia
w następnym rozdziale!
Kiedy kolejny rozdział? ;_; To jest takie wyczepiste.
OdpowiedzUsuń