Informacje

!Blog nadal jest w budowie!

Informacje

Aktualizacja.29.07.2013r.
Zaszły małe zmiany w kartach: "Nauczyciele i inni"

29 lipca 2013

Rozdział 1. Przywitajmy z ,,uśmiechem” nowy rok szkolny.




- Amane, zawiozę cię dzisiaj na rozpoczęcie. W telewizji nic mówili o deszczu, no ale cóż...  - Zwrócił się do mnie tato, biegając po całym domu. Jak zawsze rano, gdy szykuje się do pracy, zapomina o małych drobnostkach takich jak, pasek od spodni, skarpetki, kluczyki od samochodu. Szybko chwycił czerwony krawat, zakładając go za biały kołnierzyk koszuli, następnie wkładając ją w spodnie. Jak zawsze nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Nie wie, że nie zjadłam śniadania, nie wie, że miałam iść z Miyu, ani co mam ubrane pod beżowym płaszczykiem. Co jak co, ale rodzic powinien być zainteresowany tym, jak jego dziecko prezentuje się wśród innych. Szczególnie jeżeli należy do rodziny bardziej znanych osób.
Przyzwyczaiłam się do tego. Chociaż nadal boli mnie to w środku to wiem, że nic z tym nie zrobię. Człowiek ma własną wole i chociażby się mu wszystko tłumaczyło i tysiąc razy, zrobi jak uważa.
Widząc, że tata już zakłada buty skierowałam się w stronę garażu, przez niedługi drewniany korytarz. Przeszłam przez drzwi, po czym powolnym ruchem, ruszyłam w stronę jednego z samochodów taty. Nie wiem jaki, nie obchodzą mnie jego samochody. Równie dobrze całą kasę, którą na nie wydał, mógłby zaoszczędzić, albo dać na jakiś szczytny cel. Wiadomo, że kilkoma na raz nie będzie jeździł, a ja jeszcze prawka nie mam, więc po co? Zażenowana weszłam do środka, siadając na miękkie siedzenie. Czekając na tatę, zapięłam pas i włączyłam sobie jakieś radio. Teraz tylko dojechać...

Za oknem szaro, nudno i tak... martwo. Cała przyroda w deszczu przyprawiła mnie o dreszcze. Ten rok szkolny zapowiada się niesamowicie...
Wjechaliśmy na teren szkoły, na którym tego dnia jak nigdy nie było żadnej żywej duszy. Nie dziwie się. Kto normalny wyszedłby na dwór w taką ulewę?
Tato podwiózł mnie idealnie przed wejście, abym jak najmniej zmokła.:
- Po tym wszystkim wrócisz sama do domu, bo mam dużo spraw do załatwienia. - Powiedział beznamiętnie co chwile patrząc na lusterka. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się sztucznie:
- Dobrze tato. - Przytaknęłam lekko i wyszłam. Zaraz po tym jak zamknęłam drzwi samochód szybko odjechał. Stałam i patrzyłam się jak odjeżdża powoli zatapiając się w szarość. Kiedy znikł włożyłam ręce do kieszeni płaszczka i poszłam w stronę sali gimnastycznej, gdzie jak co roku odbywa się rozpoczęcie. Miałam nadzieje, że tam już będzie czekać na mnie Miyu.

Kolejny rok, pogoda "świetna", pełno nowych ludzi. Niektórzy wydają się być mili, ale od innych aż tryska arogancją i wredotą. Jedynym pocieszeniem jest to, że do mojej klasy nikt nowy nie doszedł. Przynajmniej nie będę musiała poznawać nowych słodkich idiotek... Jeżeli już o idiotach... Jest też nasza elitarna grupka "Akatsuki". Jak zawsze otoczeni przez masę dziewczyn, czyli ich największych fanek. Od kiedy pamiętam, zawsze ich nienawidziłam, głównie przez tą arogancje. Myślą, że są lepsi od innych, a tak naprawdę niczym się nie wyróżniają...
Szłam sobie spokojnie z nadzieją, że nie zwrócą na mnie uwagi. Nie miałam najmniejszej ochoty gadać z którymś z nich. Samo patrzę przyprawia mnie o mdłości... Nagle ktoś na mnie naskoczył, przekładając swoją rękę przez mój kark i opierając się lekko co spowodowało, że trochę się przechyliłam do przodu. Kątem oka zauważyłam lekko opadające blond włosy...:
- Siema Ama! - Krzyknął Deidara ciesząc się wrednie. Zdjęłam jego rękę z mojej szyi rzucając mu nie za miłe spojrzenie. Od zawsze mnie wnerwiali, ale dzisiaj kiedy nie mam humoru, lepiej niech mnie nie drażnią. Zazwyczaj nie pyskuje, nie daje im wiązanki przekleństw, ani nie odpowiadam na ich zaczepki, ale dziś może być inaczej.:
- Cześć i nie mów do mnie Ama. - Odpowiedziałam, ledwo trzymając emocje w sobie. Widać, że ucieszyła go moja uwaga. Przewróciłam teatralnie oczami i obróciłam się z zamiarem pójścia dalej. Niestety zatrzymał mnie, chwytając za mój nadgarstek. Nie za mocno, ale na tyle, żebym nie poszła dalej.:
- Co już idziesz? Chcieliśmy sobie porozmawiać! - Krzyknął bardziej w stronę swoich kolegów niż do mnie. To spowodowało, że zwrócili na mnie uwagę. Zacznie się... przeleciało mi przez myśl. Czekałam tylko na pierwszy pojazd. Tak naprawdę to sama czułam się przy nich jak bezbronne kaczątko wśród lisów. Są silniejsi, wyżsi i nie boją się powiedzieć coś niestosownego. Nie to, że ja się boje, ale wole nie robić sobie kłopotów. W porównaniu do nich nie mam kumpla, który dzięki swojemu ojcu ma wtyki u dyrektorki i wszystko mu wolno. W tej chwili spojrzałam się na nieobecnego Yahiko. On był moim najmniejszym problem...:
- Ama! Gdzie twoja Miyu? Koniec wielkiej przyjaźni?! - Zapytał drwiąco Sasori podchodząc do mnie kilka kroków bliżej. Dobrze wiem, że oni chcieli mnie sprowokować. Sprawić abym wybuchnęła i miała problemy u dyry. W takich chwilach niestety trudno opanować emocje... Już miałam mu "miło" odpowiedzieć, ale NA SZCZĘŚCIE podbiegła do nas Miyu:
- Ama! Co jest? Bawisz się w pasterkę ,że przyprowadzasz do siebie barany? - Zapytała patrząc się raz na mnie, raz na całą grupkę. Większość rzuciła jej zniesmaczone spojrzenia. Chyba ona jako jedyna w szkole potrafiła im nagadać tak, że nie wiedzieli co odpowiedź. Przy tych "lisach" była utalentowanym myśliwym.:
- Pastor nie prowadzi baranów tylko owce! - Krzyknął Tobi udając mądrego. Jego koledzy przewrócili oczami. On chyba jest najgłupszy z całej grupy, chociaż tak naprawdę wszyscy dorównują sobie swoim intelektem.:
- Nie chciałam być wredna, ale ja chcecie być owcami to proszę bardzo.
Miyu szybko złapała za moją drugą rękę i pociągnęła za sobą. Poczułam, że dłoń, którą trzymał delikatnie Deidara nagle puścił. Przyjaciółka ciągnęła mnie tak wzdłuż korytarza, aż pod samą sale gimnastyczną. Jak zawsze zabiegana i udająca, że nic się nie stało….
Za pięć minut miała zacząć się cała uroczystość. Szybko usiadłyśmy na miejsca. Nagle nastała trochę niezręczna cisza. Może to przez to, że dawno się nie widziałyśmy, prócz rozmów przez telefon. Była razem z rodziną na Wyspach Kanaryjskich… Szczerze? Zazdroszczę jej. Nie tego ile ma pieniędzy, czy innych mało wartościowych rzeczy. Jak każdy w tej szkole, posiadam kasę. Bardziej chodzi mi o czas spędzony z rodziną. Jak moje wakacje wyglądały? Włóczyłam się od jednego hotelu do drugiego, przez wieczne interesy taty. Moje podróże polegały na codziennym siedzeniu w czterech ścianach. Co z tego, że hotele były pięciogwiazdkowe, czy sześcio , skoro musiałam siedzieć tam sama. Każde moje wyjście kończyło się tęsknotą za dawnymi latami, kiedy jeszcze mama żyła… Moje przemyślenia przerwała uśmiechająca się do mnie Miyu.:
-Opaliłaś się przez wakacje… - Powiedziała lekko nieśmiało w moją stronę, jakby chciała przerwać pauzę. Nie odpowiedziałam nic, tylko odwzajemniłam uśmiechem.. Całą tą jakże beznadziejną i trochę krepującą sytuacje przerwał głos dyrektorki Tsunade, z którą mimo pozorów da się porozumieć. Jest bardzo otwarta i czasem powie za dużo, jak również bywa surowa i to w marę często. Bywa tez upierdliwa, ale nie jest tak źle, jak się wydaje na początku..
-Miło mi widzieć wszystkich uczniów po przerwie wakacyjnej, oraz powitać tych nowych. Mam nadzieje, że nowy rok szkolny przyniesie nam nowe doświadczenia i nowe osiągnięcia. Czekam oczywiście też na zasługi nie tylko naukowe jak i te artystyczne i sportowe. – Zwróciła się do całej szkoły, jak zawsze donośnym głosem, tak aby nikt nie odważył się jej przerwać. - Z uśmiechem na twarzy rozpoczynamy nowy rok szkolny. Nie ma potrzeby przedłużać więc widzimy się już jutro. Plan zajęć jest na tablicy ogłoszeń. Proszę tylko aby nowi uczniowie zostali. Zostaną przydzielone im pokoje. Miłego dnia, widzimy się jutro…
------------------------------------------------------------------------
Emi i Melodi: Cóż, oto pierwszy rozdział. Mamy nadzieje, że wam się spodoba i prosimy o szczere komentarze. Za ok. tydzień powinien pojawić się nowy rozdział.
Pozdrawiamy, Emi i Melodi :)

12 lipca 2013

Prolog



Akademik Ookami Konoha to szkoła, którą miejscowi z pewnością kojarzą. W końcu jak można nie dostrzec jednej z najlepszych szkół w kraju.
Chodzą tu dzieci najbardziej znanych ludzi takich jak sławni piosenkarzy, aktorzy, chirurdzy, czy prawnicy. Rodzice posyłają nas do szkół z internatem byśmy mieli całodobową opiekę, gdy oni wyjeżdżają w sprawie interesów. Chcą nas wykształcić na dobrych ludzi. Dają nam wszystko, co potrzebne do dążenia celu naszego życia… Właściwie to można to nazwać ich celem. Śmieszne, właściwie to oni wybierają nam przyszłość. Te wszystkie rozmowy w towarzystwie ich znajomych o przyszłości kraju i o naszych pasjach to zwykła głupia gadanina, której każdy z nas zazwyczaj omija wielkim łukiem. Większość rodziców - jak nie wszyscy - tak naprawdę nie maja zielonego pojęcia co dzieje się z ich dziećmi. Co przeżywają, jak się zmieniają co czują i chcą robić.
Nie powiem, nie mogę narzekać na to miejsce, jest naprawdę wspaniałe. Światowa klasa. Aby dostać się do szkoły trzeba minąć ogród, który podlewają 3 razy dziennie. To jest takie żenujące... Jest taki jakby pusty, bez duszy, a za razem zadbany czysty i niektórzy powiedzieliby że piękny. Jak jest naprawdę? Trudno powiedzieć każdy ma w końcu własne zdanie.  Zza całego tego ogrodu wyłania się wielkie szklane wejście do którego prowadzi droga wyłożona z najlepszych kamieni. Właśnie tego nie rozumiem. Po co wydawać kupe kasy na coś po czym tylko ludzie chodzą skoro można byłoby przeznaczyć to na jakiś szczytny cel. Jest tyle osób biednych, głodujących czy chorych. Przecież jedną z zasad tego budynku, co większość nazywa po prostu akademikiem, jest pomaganie innym. Zabawne…
Tak czy siak cała ta droga prowadzi do głównego wejścia, które jest wejściem na hol główny. Tu zazwyczaj się nic nie dzieje. Odbierają nas tu rodzice, bądź zostawiają. Stąd wychodzimy na miasto, czy do kina. Do rzeczy.. Cały hol to puste miejsce w którym znajdują się puchary i inne nagrody w różnych sprawnościach. Znajdują się tu jedyne drzwi, szklane z napisem „DYREKTOR”. Chyba nie muszę tłumaczyć co tam się znajduje…   Z tego jakże nudnego miejsca wyprowadzi nas długi korytarz. Jest on równoległy do drzwi wejściowych. Idąc, mijamy na początku toalety, oczywiście podzielone, na te damskie i męskie, następnie różne klasy. Całość, podłoga, ściany drzwi czy okna tworzą niesamowity luksus. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Całość wyposażona w  najlepsze pierdoły, począwszy od różnych kwiatków po lampy na suficie. Nieważne.. Tak jakoś miedzy salą 13, a salą 14 po prawej stronie jest inny korytarz. W nim znajdują się tylko i wyłącznie sale treningowe, baseny, siłownie, szafki i prysznice. Właściwie to są one tylko dla gości, którzy rywalizują z nami na różnych zawodach. Zaraz obok znajdują się  pomoce medyczne. Idąc tym głównym korytarzem na końcu znajdują się schody, po obu stronach w tym, że prowadzą do tego samego miejsca. Miedzy nimi jest wejście do salonu, który łączy się ze stołówką. W sumie to tu spędzamy czas, kiedy nie jesteśmy na zajęciach. Znajduje się tu tablica ogłoszeń, kanapy, stoliki, bilard, tv. Nic dziwnego, że przesiadujemy tu godzinami.
Cały budynek to oczywiście piwnica, parter, oraz 3 piętra, na których znajdują się nasze pokoje. Przy każdym z nich jest skrzynka z imieniem i nazwiskiem wszystkich mieszkańców tego pokoju. Mój znajduje się na 3 piętrze i jest oznaczony jako pomieszczenie 108.
W akademiku są 4 klasy: zerówka, pierwsza, druga i trzecia. Ja osobiście jestem w drugiej. Co mogę powiedzieć o mojej klasie? Są fajne, dziwne, zaskakujące i niepozorne osoby.. Miyu Umari, Sakura Haruno, Ino Yamanaka, Sasuke Uchiha, Hinata Hyuga, Naruto Uzumaki, Sasori, Deidara, Tobi oraz inni mniej znaczący uczniowie… Jak to bywa nie z każdym musimy się lubić czy kolegować. Są bo są, nic mi do tego..
Z zerówek niewiele powiem, tak jak z klasą pierwszą, właściwie nic. Nowi przyszli, nieznane twarze, nowe osoby przyszłość szkoły. Akurat klasami zerowymi najmniej się interesuje, gdyż są w niej sami stypendyści. To tyle na ich temat..
Jaka jest następna klasa? A no tak, klasa trzecia. No więc co na ten temat? Chodzą tu osoby takie jak: Konan, Karin, Itachi, Pein, Hidan i inni idioci z paczki akatsuki. Reszta to zupełnie nieznane i niewyróżniające się z tłumu osóbki. Nie są warci większej uwagi.
A kim ja jestem? Nazywam się Amane Morri , lecz ci co mnie znają mówią Ama...
 -----------------------------------
Witamy wszystkich na blogu Melodineju Hitsume (Melodi) i Emiko Asai (Emi).
Razem stworzymy historie w której nie zabraknie scen dramatycznych, śmiesznych, czy nawet zmuszających do uronienia jednej łzy. (A przynajmniej postaramy się :P).
Blog będzie – jak pewnie każdy się domyślił – z kategorii Naruto, a dokładniej Akatsuki.
Fabułą będzie nastoletnia dziewczyna, chodząca do akademika "Ookami Konoha". Głównie to tam, będzie rozgrywała się akcja :)
Pozdrawiamy, Melodi i Emi.