Informacje

!Blog nadal jest w budowie!

Informacje

Aktualizacja.29.07.2013r.
Zaszły małe zmiany w kartach: "Nauczyciele i inni"

23 września 2013

Rozdział 4 „Zdrada”



-Ama wstawaj , zaspałyśmy! –Obudziła mnie Miyu  hałasująca ,szybkim szykowaniem się na lekcje… A bynajmniej tak mi się wydaję, bo chyba by na mnie nie krzyczała, budząc co chwile...
Wróciłam wczoraj zbyt późno by zerwać się szybko z łóżka. Chwilę mi to zajęło by się obudzić… Ostatecznie mój sen przerwał trzask drzwi. Po chwili spojrzałam na zegarek i gwałtownie wstałam. Dookoła mnie leżało milion bluzek i inne części garderoby. Miyu musiała szukać rzeczy jak oparzona, po kolei wyrzucając wszystkie z szafy. Z trudem minęłam wysepki ubrań... Wzięłam szybko jakąś swoją bluzkę i spodnie po czym poszłam do łazienki. Jeszcze nigdy się tak nie śpieszyłam. W sumie chciałam jak najszybciej zobaczyć Sasoriego.  Opadające na ramiona włosy spięłam w artystyczny nieład, przypominający po części koka i szybko wybiegłam z pokoju, zamykając go za sobą. 
Zbiegłam szybko na dół, przepraszając za sobą co chwilę potrącone osoby. 
Następna przypadkowa osoba... Odwróciłam się w biegu by ją przeprosić i centralnie uderzyłam  w Temari! Odbiłam się od jej ciała i upadłam na ziemię.
-Mogłabyś w końcu zacząć uważać, nie jesteś jedyna w tej szkole! – Krzyknęła na mnie, kładąc energicznie ręce na biodrach. W tej chwili miałam wybuchnąć śmiechem na widok jej miny, wypowiadającej te słowa. Lekko rozbawiona, wstałam i już miałam pójść w stronę klasy, ale poczułam jej rękę na moim ramieniu.
-A gdzie jakiekolwiek „przepraszam”?- Powiedziała jakże rozgniewana i  oburzona liderka teamu „Temari and Ino”. Trochę poczeka  sobie na moje przeprosiny. Nie zamierzam jej przepraszać… Widziała, że biegnę to nie mogła zrobić miejsca i po prostu mnie przepuścić? Musiała przecież pokazać, że nie boi się osób z lepszych klas. Szkoda, że jest tylko taka cwana w gronie stypendystów. Moim zdaniem było to odegranie się za to, że Miyu ją spławiła i to jeszcze na oczach jej przyjaciółki i koleżanek.  
-Temari jaka jesteś wygadana, szkoda że nie byłaś taka kiedy Miyu cię spławiła. Szkoda, że wtedy nic nie powiedziałaś . - Mój głos nabrał  szczypty irytacji. Kiedy najbardziej się śpieszę, ona mi przeszkadza. W pewnym momencie nawet nie wiem dlaczego ale traciłam do niej cierpliwość. Spojrzałam na nią trochę obojętnym wzrokiem. Wolę nie pakować się w jakieś kłopoty... Zły los dosyć często odwiedza mnie w szkole... Po za tym, chciałam jak najszybciej znaleźć się już w klasie. Po raz drugi widziałam jak tą blondynkę coś tknęło. Zapewne moja ignorancja jej osoby. Szybko nie tracąc czasu minęłam ją i ruszyłam już tylko szybkim krokiem w stronę sali. Przez tą kretynkę jeszcze bardziej się spóźnię!
Miałam obawy, że wszyscy będą już w sali... Wielkie wejście Amane Morri. Chciałabym, aby brązowooki spojrzał i zwrócił swoją uwagę tylko na mnie, ale nie w takiej sytuacji. No cóż, wzięłam głębszy oddech, zapukałam i weszłam. Dźwięk otwieranych przeze mnie drzwi od razu zwrócił uwagę wszystkich znajdujących się w klasie. Nastała niezręczna cisza… Wszystkie wzroki były skierowane tylko i wyłącznie na mnie, nie wiedziałam co zrobić. Całą pauzę przerwał głos Deidary.
-Ama, jakoś nigdy nie chciałem oceniać twojego wyglądu, ale dzisiaj wyglądasz gorzej nic noc listopadowa …- Powiedział, tak jakby nie tylko chciał mnie obrazić, ale także w jakiś sposób popisać się przed klasą, co nawet jak na jego osobę było bardzo dziecinne, ale nie powiem. Zatkało mnie. Wiedziałam, że nie wyglądam najlepiej, ale TAKI komentarz mógł zostawić dla siebie... Niewiele myśląc spojrzałam na niego i na Sasoriego… Już miałam powiedzieć coś szkolnemu herosowi, ale całą moją uwagę zwrócił kolega obok.  Serce mi zadrżało i poczułam nagłe ukłucie w brzuchu… Twarz czerwonowłosego była w siniakach. Patrzyłam się i bałam się... Chyba zaczęłam się o niego martwić. Ktokolwiek dotknął jego ślicznej twarzy ma do czynienia z Amane Morri i innymi psycho fankami... Cała klasa wybuchła śmiechem na wskutek komentarza Deidary. Nie mogę być popychadłem, muszę coś zrobić…
-Daidara ty zawsze wyglądasz gorzej, przywykłam do tego. – Widziałam na sobie wzrok rozwścieczonego kolegi Sasoriego. Nie tylko jego spojrzenie, ale również kolegi  z ławki, co wydawało się pociągające…
-Amane, szybko zajmij miejsce i nie przerywajmy już lekcji.- Powiedziała miłym tonem Kurenai Yuhi, gdyż była lekcja to biologii. Tak jak powiedziała dynamicznym krokiem ruszyłam w stronę ławki przy której już siedziała Miyu. Biologia i chemia to jedyne przedmioty, na których siedzimy z drugą osobą. Na ogół są ławki pojedyncze, w których każdy siedzi sam. Moje miejsce znajduje się w 3 ławce, rzędu przy oknie. W tej Sali pewnie zostało to tak zrobione ze względu na różne doświadczenia i na inne tego typu rzeczy. Cała ta lekcja jest do bani. Czułam jak moje powieki są tak ciężkie, że trudno było je zostawić uniesione… Słowa Kurenai wlatywały mi jednym uchem a drugim wylatywały, jej obraz rozmazywał się na wszelkie sposoby. Mimo, że prawie zasnęłam, twarz Sasoriego nie dawała mi spokoju. Co jakiś czas zerkałam na niego i zastanawiałam się co mogło mu się stać. Wyraźnie miał jakieś problemy… Nawet nie wiem kiedy, ale lekcja już minęła i to jak szybko albo to ja tak dużo się spóźniłam i dlatego tak szybko się skończyła… Bez różnicy, teraz najważniejszy jest Sasori. Minęłam sporo osób, usiłując dogonić czerwonowłosego, lecz zatrzymał mnie głos Miyu.
-Ama, spokojnie, mamy okienko nie musisz się tak śpieszyć.- Powiedziała, jakże badawczo przejeżdżając mnie wzrokiem, albo może Deidara miał racje, że faktycznie fatalnie wyglądam i dlatego tak się na mnie spojrzała… Szlak, powinnam już wcześniej jej powiedzieć o wczorajszej scenie w parku, ale za każdym razem staje mi cos na drodze… Późny powrót, ranne zaspanie, a ta chwile nie jest najodpowiedniejszą. Zanim jej powiem, musze upewnić się czy wszystko z brązowookim w porządku. Dzień jest długi na pewno jej to powiem, ale po prostu nie w tej chwili.
-Miyu, ja zaraz do ciebie przyjdę, muszę tylko załatwić kilka spraw i zajrzeć do biblioteki. Obiecałam tacie, że do niego zadzwonię wczoraj i z tego całego zamieszania zapomniałam. Niedługo wrócę…-Kłamałam jak najęta… Czy się z tym dobrze czułam? Oczywiście, że nie. Nigdy nie miałam żadnej, ale to ŻADNEJ tajemnicy przed moją przyjaciółką, a tu w jednym zdaniu powiedziałam kilka kłamstw. Miyu, zrobiła ruch głową na znak, że rozumie i ruszyła w stronę schodów prowadzących na górę. Ja odprowadziłam ją wzrokiem po czym szybkim dynamicznym krokiem ruszyłam w stronę parku. W drodze mijałam sporo ludzi, pewnie dlatego, że była ładna pogoda. Słońce świeciło mocno, mimo lekkiego wiaterku, którego właściwie się nie odczuwało. Rozglądałam się do tyłu, przodu i na boki, ale nigdzie nie widziałam czerwonowłosego. Już miałam się wracać gdy na skarpie dojrzałam znajomą sylwetkę. Tak to była osoba, której właśnie szukałam, ale nie była sama… Zwróciłam ich uwagę stojąc jak ta kretynka na środku ścieżki patrząc się bezczelnie na nich… Przecież to było proste, że ściągnę na siebie ich uwagę, ale trudno… Jak się powiedziało A to trzeb powiedzieć B. Wzrok Sasoriego był skierowany na mnie przez kilka sekund po czym odwrócił go z irytacją. Takie teatralne przewrócenie oczami. Zabawne… Nie wiedziałam co się stało, przecież on był inny a nagle zaczął się zachowywać jak zwykle. Jednak moja babcia miała rację, ludzie się nie zmieniają. Widziałam jak Deidara powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza, szybko odwrócił wzrok by nie patrzeć się na mnie. Tobi szepną coś co do ich grona i patrząc się na mnie wybuchli śmiechem. Chciałam nagle zniknąć, założyć pelerynę niewidkę i uciec... Jednak to nie było takie proste. Odwróciłam się i ruszyłam bardzo szybko w stronę akademiku. Prawie biegłam. Czułam na sobie wzrok innych osób. Jednak teraz najmniej mnie to interesowało. Chciałam szybko dojść do pokoju, opowiedzieć wszystko Miyu i dostać od niej „słownego liścia w twarz”. Już znalazłam się w budynku, i biegłam w stronę pokoju. Nawet się nie obejrzałam a już stałam przed drzwiami 108.Pociadnęłam za klamkę, ale nic mi to nie pomogło. Wyjęłam klucze i je otworzyłam. Byłam roztrzęsiona. Żałowałam każdego słowa, które wczoraj mu powiedziałam, tego spojrzenia w oczy i to że powiedziałam mu o mojej mamie najbardziej. Niech zostanie aktorem, nie powiem bardzo dobrze odgrywał chłopca który się zagubił. W pokoju usłyszałam głos dzwonka na lekcje, jednak nie miałam zamiaru nigdzie iść. Nie mogę się tak teraz pokazać. Nawet nie poprawiłam moich włosów. Faktycznie po części Deidara miał rację, że nie wyglądałam najlepiej, ale nie jest źle. Usprawiedliwię tę lekcję bólem brzucha, czy coś takiego, na razie jest to mój najmniejszy problem. Położyłam się na łóżku zamknęłam oczy. Chciałam aby ten dzień jak najszybciej się skończył, najlepiej zaraz! Skuliłam się tak, że kolana miałam przy samej klatce piersiowej, bez kocyka czy kołdry leżałam z dobre 5 minut. Co ja powiem Miyu? Jak wyjaśnię moja nieobecność, wizytę w bibliotece i telefon do taty przecież dobrze wie, że nie ma czasu odbierać zwłaszcza o tej porze. A jednak! To prawda kłamstwo ciągnie za sobą kolejne kłamstwo. Mój mózg myślałam jak znów ją oszukać, ale przecież mam powiedzieć jej prawdę. W pewnym momencie usłyszałam ciche stukanie do drzwi, bądź po prostu się przesłyszałam. Jednak po paru sekundach znów usłyszałam ten dźwięk. Może to pielęgniarka dowiedziała się, że nie ma mnie na lekcji i nauczyciel wysłał ją, żeby sprawdziła czy wszystko w porządku. Muszę udawać, że serio coś mi jest. Szybko narzuciłam na siebie szarą bluzę, która jeszcze przed chwilą leżała na krześle, po czym - dosłownie - wskoczyłam do łóżka, zaraz przykrywając się kołdrą po samą brodę.
-Proszę.-Powiedziałam jakże cichym i zachrypniętym głosem, udawając brzmienie chorego. Ktoś pociągną za klamkę. Nie widziałam kto to, ponieważ byłam odwrócona twarzą w stronę ściany. Usłyszałam jedynie jak ten ktoś zamknął za sobą drzwi i stanął nade mną. Na pewno nie była to pani pielęgniarka, ponieważ nie słyszałam charakterystycznego dla niej tupania wysokich obcasów. Mimo małego zdenerwowania sytuacją, dalej leżałam i czekałam, aż ta osoba łaskawie opuści mój pokój.:
- Najpierw pozwoliłaś mi wejść, a teraz udajesz, że śpisz? Trochę nie miłe z twojej strony, nie uważasz? - Usłyszałam dobrze mi znany męski głos... Energicznie odwróciłam się, jednocześnie podnosząc się do siadu. Ze zdziwieniem spojrzałam prosto w brązowe tęczówki Sasoriego, który w tym momencie był tak pochylony, że wystarczyłby jeden ruch, aby doszło do pocałunku...
W przeciwieństwie do mnie miał zadowoloną minę i widocznie nie przeszkadzało mu to, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Ja natomiast, byłam lekko podenerwowana i zdezorientowana. Chwyciłam go na ramiona i powoli odsunęłam na dalszą odległość, by uspokoić swoje bicie serca. Wzięłam głębszy oddech po czym wstałam z łóżka uważnie mu się przyglądając. Nadal miał kilka siniaków na twarzy, ale wydawały się mniej widoczne. Jednak lekko rozcięta warga nie uspokoiła mnie. Martwiłam się, i to nie byle jak.:
- Chciałbyś czegoś? - Zapytałam uciekając wzrokiem gdzieś na ściany. Nie chciałam, żeby zauważył jak się zamartwiam. Wykorzystałby to... Po tym jak mnie dziś potraktował nie chciałam ani minuty dłużej spędzać w jego towarzystwie.:
- Czy coś się od wczoraj zmieniło? – Po chwili ciszy zapytał, patrząc co raz głębiej w moje oczy tak jakby czegoś szukał. „Co się zmieniło?” on chyba kpi… Pyta czy coś się zmieniło- żałosne! Gdyby spróbował pomyśleć, sam odpowiedziałby sobie na swoje, jakże żenujące pytanie.:
-Tak, ty! - Krzyknęłam nagle, chociaż chciałam to zatrzymać dla siebie. Nie wiem czemu, ale nie mogłam wytrzymać. Zazwyczaj jestem opanowana... Masz wielki talent Sasori, talent do wyprowadzania mnie z równowagi... Wzięłam głębszy oddech po czym dodałam. - A teraz jeżeli masz choć trochę taktu wyjdź i zostaw mnie samą… - Powiedziałam już trochę bardziej opanowana, odwracając jak najszybciej wzrok. Naprawdę muszę się opanować, bo przecież nie zacznę wypłakiwać się mu na ramieniu... W sumie to nie ma na kogo wylewać łzy.
Przed rozpoczęciem roku, opowiadałam o ludziach zepsutych, bogatych i z wielkim ego. Byłam pewna, że ludzie o większym majątku wywyższają się, a ja i Miyu byłyśmy wyjątkami. Wtedy pojawił się on, chłopak o roztrzepanych, czerwonych włosach i brązowych, hipnotyzujących oczach. Zaiskrzyła mała nadzieja. Zaczęłam myśleć, że moja teoria była błędna... Że ja i moja przyjaciółka nie jesteśmy same, a osoba która wydawała się tępa, tak naprawdę jest bardzo mądra i nie uważa się za kogoś lepszego od innych. Dzisiaj wszystko zniszczył, a do tego pokazał się z jeszcze gorszej strony...
Podeszłam do biurka, zaraz chwytając za moją komórkę. Chciałam odetchnąć, posłuchać uspokajającej muzyki i odpocząć od tych złych myśli:
- Jak będziesz wychodzić, to zamknij proszę za sobą drzwi. - Powiedziałam chwytając za słuchawki. Serce zaczęło mi mocniej bić kiedy do mnie podszedł. Poczułam jego pociągający zapach perfum, przez który moje ciało zaczęło drżeć. Chciałam się do niego przytulić i przeprosić za te wszystkie złe rzeczy o których myślę. Odwróciłam wzrok na podłogę, by nie patrzeć w jego hipnotyzujące brązowe tęczówki. Poczułam jak pocałował mnie w czółko zaraz szepcząc mi do ucha:
- Nie wiem, co się z tobą stało, ale zdecydawnie bardziej podobało mi się nasze spotkanie w parku. Jeżeli chciałabyś pogadać przyjdź dzisiaj na tę samą ławkę. Będę czekać. - Zaraz odszedł ode mnie wychodząc z pokoju. Znowu zostałam sama, ale lekko zdziwiona i załamana. Kiedy tylko się do mnie zbliża, moje serce wariuje, kiedy czuje jego perfumy, wiem, że jest blisko i mam ochotę go przytulić... Zaczynam się zmieniać w ich psycho-fanki... Wzięłam głęboki oddech po czym położyłam się spowrotem na łóżko. Starałam się nie myśleć... Zasnąć i zapomnieć, ale nadal czułam jakiś ogromny smutek. Kolejna osoba która zawiodła moje zaufanie… Trudno, w sumie nie powinno mnie to już dziwić... Leżąc skuliłam się i próbowałam zasnąć. Bez skutków, mimo zamkniętych oczu nic nie wskazywało na to, że zasnę. Zaczęło mnie to powoli irytować. Przekręciłam się na plecy i patrząc w sufit obmyślałam jak wytłumaczyć Miyu spotkanie z Sasorim, jak wyjaśnić dlaczego jej nie powiedziałam. To, że spała nie będzie żadnym dla niej wytłumaczeniem. Pamiętam jak rok temu wróciła z randki, od razu obudziła mnie i opowiadała…To, że ten chłopaka okazał się niezłym ziółkiem to już inna historia. Tak czy siak bez względu na dzień i godzinę zawsze mówimy sobie WSZTSTKO. Prawdziwa przyjaźń? Tak, teraz, kiedyś i na zawsze … Mimo, że mniemamy kłótnie i inne draki, ale to chyba normalne. Spojrzałam na zegarek, leżący na stoliku nocnym i sprawdziłam godzinę. Jest jedenasta czterdzieści za dwadzieścia minut będzie obiad. Muszę szybko się ogarnąć i zejść na dół, zanim to pierwsza Miyu wparuje i zobaczy mnie w tym stanie. Uczesałam starannie włosy, związując je jedynie w kucyka. Ubrania które miałam na sobie zmieniałam na białą podkoszulkę z kremowym sweterkiem do tego dżinsy tak zwane rurki i zwykłe trampki. Przywrócenie porządku na mojej głowie i ciele zajęło mi dokładnie piętnaście minut... Szybko chwyciłam telefon, zaraz chowając go do tylniej kieszeni. Zamknęłam za sobą drzwi i szybkim krokiem powędrowałam na stołówkę.

Dotarłam tam idealnie na dzwonek. Ten specyficzny dla tej szkoły dźwięk zabrzmiał mi w głowie, informując, że zaraz ,,stoczę walkę" z Miyu. Mam nadzieje, że chociaż da mi dojść do słowa... Zauważyłam jak już pierwsi uczniowie zaczęli zbierać się w stołówce. Jak zwykle przez drzwi wchodzi straszny tłum, co utrudnia mi w znalezieniu przyjaciółki. Dokładnie przyglądałam się wchodzącym, ale Miyu nie zauważyłam. Ostatnimi, którzy weszli, była grupka Akatsuki... Jak zwykle najlepsi z najlepszych... Szybko wróciłam myślami do rzeczywistości. Postanowiłam wstać i poszukać jej w wolnym chodzie, może tak będzie lepiej. Przechodziłam zgrabnie obok uczniów, starając się nie wpaść na nikogo, aby nie powtórzyła się akcja jaka miała miejsce z Temari...
Musiałam to zrobić... Przejść obok tej bandy... Usłyszałam wszelkiego rodzaju śmiechy i zapewne obelgi, które były skierowane w moją stronę... Chciałam przejść bez słowa i zignorować to, ale Deidara musiał dodać swoje 3 zdania...:
- Ama! Nie było cię na całej lekcji i nadal się nie ogarnęłaś? - Zapytał z kpiną wkładając ręce do kieszeni. Ten wredny uśmiech był czymś czego nie mogłam zostawić bez żadnego komentarza. Nie ma tu Miyu, więc sama muszę sobie poradzić...:
- Deidara... Po pierwsze nie mów do mnie Ama. Po drugie, przynajmniej wyglądam lepiej niż ty, długowłosa blondynko. Nie mam ochoty z tobą gadać. - Warknęłam chcąc zaraz odejść. Jego mina wyglądała na zadowoloną co wywołało u mnie niesamowite wnerwienie. Ten typ jest taki.... Taki... Nie da się tego określić. Jak widzę ten sarkastyczny uśmiech to chce mi się rzygać... Do tego Sasori... Stoi i jak zawsze słowem się nie odezwie, żeby mnie obronić, albo chociaż zwrócić mu uwagę.:
- Dla mamusi też byłaś taka pyskata? - Zapytał nagle, a moje serce stanęło. Spojrzałam się na niego zdziwiona i jednocześnie wnerwiona. Skąd on o tym wie? Zapytałam się siebie sama. Nie wiedziałam co teraz powiedzieć. Poczułam jakbym miała wielką gulę w gardle, przez którą nie mogłam wykrztusić słowa. - Co? Zdziwiona? Najpierw się z nim spotykasz wieczorem, mówisz mu sekrety, a potem myślisz, że utrzyma to w tajemnicy? Ej, ale chyba nie myślałaś, że Saso zostawi te wiadomości dla siebie, co? Brawo za naiwność, kochanie. - Dodał Hidan opierając się o ścianę za nim. W tej chwili chciałam zapaść się pod ziemie... Nie chciałam na niego patrzeć, ani na nikogo innego. To, co się teraz stało nie dochodziło do mnie... To tylko zły sen, tylko zły sen...:
- Ama... Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? - Usłyszałam nagle za sobą znany mi dobrze głos mojej przyjaciółki. Podłoga załamała mi się pod nogami. Chciałam upaść, walnąć się o głowę i nie obudzić...

_______________________________________
Melodi: Ja, Melodineju Hitsume, chciałabym wszystkich przeprosić, gdyż to głównie przeze mnie opublikowanie tego rozdziału stało w miejscu... Nie miałam po prosu czasu. :c Na pewno zauważyliście też, że Alice trochę stanęła, ale już biorę się za pisanie :)

Emi: A wiec tak, ja również przepraszam za opóźniania, bo to raczej nasza wspólna wina ;) Nie ważne… Teraz w roku szkolnym raczej nie będziemy często dodawać rozdziałów, ale w miarę możliwości zrobimy to jak najszybciej się da, mam nadzieje, że szybciej od tego;>