-Ama wstawaj , zaspałyśmy! –Obudziła mnie
Miyu hałasująca ,szybkim szykowaniem się
na lekcje… A bynajmniej tak mi się wydaję, bo chyba by na mnie nie krzyczała,
budząc co chwile...
Wróciłam wczoraj zbyt późno by zerwać się
szybko z łóżka. Chwilę mi to zajęło by się obudzić… Ostatecznie mój sen
przerwał trzask drzwi. Po chwili spojrzałam na zegarek i gwałtownie wstałam.
Dookoła mnie leżało milion bluzek i inne części garderoby. Miyu musiała szukać
rzeczy jak oparzona, po kolei wyrzucając wszystkie z szafy. Z trudem minęłam
wysepki ubrań... Wzięłam szybko jakąś swoją bluzkę i spodnie po czym poszłam do
łazienki. Jeszcze nigdy się tak nie śpieszyłam. W sumie chciałam jak
najszybciej zobaczyć Sasoriego.
Opadające na ramiona włosy spięłam w artystyczny nieład, przypominający
po części koka i szybko wybiegłam z pokoju, zamykając go za sobą.
Zbiegłam szybko na dół, przepraszając za
sobą co chwilę potrącone osoby.
Następna przypadkowa osoba... Odwróciłam
się w biegu by ją przeprosić i centralnie uderzyłam w Temari! Odbiłam się od jej ciała i upadłam
na ziemię.
-Mogłabyś w końcu zacząć uważać, nie
jesteś jedyna w tej szkole! – Krzyknęła na mnie, kładąc energicznie ręce na
biodrach. W tej chwili miałam wybuchnąć śmiechem na widok jej miny,
wypowiadającej te słowa. Lekko rozbawiona, wstałam i już miałam pójść w stronę
klasy, ale poczułam jej rękę na moim ramieniu.
-A gdzie jakiekolwiek „przepraszam”?-
Powiedziała jakże rozgniewana i oburzona
liderka teamu „Temari and Ino”. Trochę poczeka
sobie na moje przeprosiny. Nie zamierzam jej przepraszać… Widziała, że
biegnę to nie mogła zrobić miejsca i po prostu mnie przepuścić? Musiała
przecież pokazać, że nie boi się osób z lepszych klas. Szkoda, że jest tylko
taka cwana w gronie stypendystów. Moim zdaniem było to odegranie się za to, że
Miyu ją spławiła i to jeszcze na oczach jej przyjaciółki i koleżanek.
-Temari jaka jesteś wygadana, szkoda że
nie byłaś taka kiedy Miyu cię spławiła. Szkoda, że wtedy nic nie powiedziałaś .
- Mój głos nabrał szczypty irytacji.
Kiedy najbardziej się śpieszę, ona mi przeszkadza. W pewnym momencie nawet nie
wiem dlaczego ale traciłam do niej cierpliwość. Spojrzałam na nią trochę
obojętnym wzrokiem. Wolę nie pakować się w jakieś kłopoty... Zły los dosyć
często odwiedza mnie w szkole... Po za tym, chciałam jak najszybciej znaleźć
się już w klasie. Po raz drugi widziałam jak tą blondynkę coś tknęło. Zapewne
moja ignorancja jej osoby. Szybko nie tracąc czasu minęłam ją i ruszyłam już
tylko szybkim krokiem w stronę sali. Przez tą kretynkę jeszcze bardziej się
spóźnię!
Miałam obawy, że wszyscy będą już w
sali... Wielkie wejście Amane Morri. Chciałabym, aby brązowooki spojrzał i
zwrócił swoją uwagę tylko na mnie, ale nie w takiej sytuacji. No cóż, wzięłam
głębszy oddech, zapukałam i weszłam. Dźwięk otwieranych przeze mnie drzwi od
razu zwrócił uwagę wszystkich znajdujących się w klasie. Nastała niezręczna
cisza… Wszystkie wzroki były skierowane tylko i wyłącznie na mnie, nie
wiedziałam co zrobić. Całą pauzę przerwał głos Deidary.
-Ama, jakoś nigdy nie chciałem oceniać
twojego wyglądu, ale dzisiaj wyglądasz gorzej nic noc listopadowa …-
Powiedział, tak jakby nie tylko chciał mnie obrazić, ale także w jakiś sposób
popisać się przed klasą, co nawet jak na jego osobę było bardzo dziecinne, ale
nie powiem. Zatkało mnie. Wiedziałam, że nie wyglądam najlepiej, ale TAKI
komentarz mógł zostawić dla siebie... Niewiele myśląc spojrzałam na niego i na
Sasoriego… Już miałam powiedzieć coś szkolnemu herosowi, ale całą moją uwagę
zwrócił kolega obok. Serce mi zadrżało i
poczułam nagłe ukłucie w brzuchu… Twarz czerwonowłosego była w siniakach.
Patrzyłam się i bałam się... Chyba zaczęłam się o niego martwić. Ktokolwiek
dotknął jego ślicznej twarzy ma do czynienia z Amane Morri i innymi psycho
fankami... Cała klasa wybuchła śmiechem na wskutek komentarza Deidary. Nie mogę
być popychadłem, muszę coś zrobić…
-Daidara ty zawsze wyglądasz gorzej,
przywykłam do tego. – Widziałam na sobie wzrok rozwścieczonego kolegi
Sasoriego. Nie tylko jego spojrzenie, ale również kolegi z ławki, co wydawało się pociągające…
-Amane, szybko zajmij miejsce i nie
przerywajmy już lekcji.- Powiedziała miłym tonem Kurenai Yuhi, gdyż była lekcja
to biologii. Tak jak powiedziała dynamicznym krokiem ruszyłam w stronę ławki
przy której już siedziała Miyu. Biologia i chemia to jedyne przedmioty, na
których siedzimy z drugą osobą. Na ogół są ławki pojedyncze, w których każdy
siedzi sam. Moje miejsce znajduje się w 3 ławce, rzędu przy oknie. W tej Sali
pewnie zostało to tak zrobione ze względu na różne doświadczenia i na inne tego
typu rzeczy. Cała ta lekcja jest do bani. Czułam jak moje powieki są tak
ciężkie, że trudno było je zostawić uniesione… Słowa Kurenai wlatywały mi
jednym uchem a drugim wylatywały, jej obraz rozmazywał się na wszelkie sposoby.
Mimo, że prawie zasnęłam, twarz Sasoriego nie dawała mi spokoju. Co jakiś czas
zerkałam na niego i zastanawiałam się co mogło mu się stać. Wyraźnie miał jakieś
problemy… Nawet nie wiem kiedy, ale lekcja już minęła i to jak szybko albo to
ja tak dużo się spóźniłam i dlatego tak szybko się skończyła… Bez różnicy,
teraz najważniejszy jest Sasori. Minęłam sporo osób, usiłując dogonić
czerwonowłosego, lecz zatrzymał mnie głos Miyu.
-Ama, spokojnie, mamy okienko nie musisz
się tak śpieszyć.- Powiedziała, jakże badawczo przejeżdżając mnie wzrokiem,
albo może Deidara miał racje, że faktycznie fatalnie wyglądam i dlatego tak się
na mnie spojrzała… Szlak, powinnam już wcześniej jej powiedzieć o wczorajszej
scenie w parku, ale za każdym razem staje mi cos na drodze… Późny powrót, ranne
zaspanie, a ta chwile nie jest najodpowiedniejszą. Zanim jej powiem, musze
upewnić się czy wszystko z brązowookim w porządku. Dzień jest długi na pewno
jej to powiem, ale po prostu nie w tej chwili.
-Miyu, ja zaraz do ciebie przyjdę, muszę
tylko załatwić kilka spraw i zajrzeć do biblioteki. Obiecałam tacie, że do
niego zadzwonię wczoraj i z tego całego zamieszania zapomniałam. Niedługo wrócę…-Kłamałam
jak najęta… Czy się z tym dobrze czułam? Oczywiście, że nie. Nigdy nie miałam
żadnej, ale to ŻADNEJ tajemnicy przed moją przyjaciółką, a tu w jednym zdaniu
powiedziałam kilka kłamstw. Miyu, zrobiła ruch głową na znak, że rozumie i
ruszyła w stronę schodów prowadzących na górę. Ja odprowadziłam ją wzrokiem po
czym szybkim dynamicznym krokiem ruszyłam w stronę parku. W drodze mijałam
sporo ludzi, pewnie dlatego, że była ładna pogoda. Słońce świeciło mocno, mimo
lekkiego wiaterku, którego właściwie się nie odczuwało. Rozglądałam się do
tyłu, przodu i na boki, ale nigdzie nie widziałam czerwonowłosego. Już miałam
się wracać gdy na skarpie dojrzałam znajomą sylwetkę. Tak to była osoba, której
właśnie szukałam, ale nie była sama… Zwróciłam ich uwagę stojąc jak ta kretynka
na środku ścieżki patrząc się bezczelnie na nich… Przecież to było proste, że
ściągnę na siebie ich uwagę, ale trudno… Jak się powiedziało A to trzeb
powiedzieć B. Wzrok Sasoriego był skierowany na mnie przez kilka sekund po czym
odwrócił go z irytacją. Takie teatralne przewrócenie oczami. Zabawne… Nie
wiedziałam co się stało, przecież on był inny a nagle zaczął się zachowywać jak
zwykle. Jednak moja babcia miała rację, ludzie się nie zmieniają. Widziałam jak
Deidara powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza, szybko odwrócił wzrok by
nie patrzeć się na mnie. Tobi szepną coś co do ich grona i patrząc się na mnie
wybuchli śmiechem. Chciałam nagle zniknąć, założyć pelerynę niewidkę i uciec...
Jednak to nie było takie proste. Odwróciłam się i ruszyłam bardzo szybko w
stronę akademiku. Prawie biegłam. Czułam na sobie wzrok innych osób. Jednak
teraz najmniej mnie to interesowało. Chciałam szybko dojść do pokoju,
opowiedzieć wszystko Miyu i dostać od niej „słownego liścia w twarz”. Już znalazłam
się w budynku, i biegłam w stronę pokoju. Nawet się nie obejrzałam a już stałam
przed drzwiami 108.Pociadnęłam za klamkę, ale nic mi to nie pomogło. Wyjęłam
klucze i je otworzyłam. Byłam roztrzęsiona. Żałowałam każdego słowa, które
wczoraj mu powiedziałam, tego spojrzenia w oczy i to że powiedziałam mu o mojej
mamie najbardziej. Niech zostanie aktorem, nie powiem bardzo dobrze odgrywał
chłopca który się zagubił. W pokoju usłyszałam głos dzwonka na lekcje, jednak
nie miałam zamiaru nigdzie iść. Nie mogę się tak teraz pokazać. Nawet nie
poprawiłam moich włosów. Faktycznie po części Deidara miał rację, że nie
wyglądałam najlepiej, ale nie jest źle. Usprawiedliwię tę lekcję bólem brzucha,
czy coś takiego, na razie jest to mój najmniejszy problem. Położyłam się na
łóżku zamknęłam oczy. Chciałam aby ten dzień jak najszybciej się skończył,
najlepiej zaraz! Skuliłam się tak, że kolana miałam przy samej klatce
piersiowej, bez kocyka czy kołdry leżałam z dobre 5 minut. Co ja powiem Miyu?
Jak wyjaśnię moja nieobecność, wizytę w bibliotece i telefon do taty przecież
dobrze wie, że nie ma czasu odbierać zwłaszcza o tej porze. A jednak! To prawda
kłamstwo ciągnie za sobą kolejne kłamstwo. Mój mózg myślałam jak znów ją
oszukać, ale przecież mam powiedzieć jej prawdę. W pewnym momencie usłyszałam
ciche stukanie do drzwi, bądź po prostu się przesłyszałam. Jednak po paru
sekundach znów usłyszałam ten dźwięk. Może to pielęgniarka dowiedziała się, że
nie ma mnie na lekcji i nauczyciel wysłał ją, żeby sprawdziła czy wszystko w
porządku. Muszę udawać, że serio coś mi jest. Szybko narzuciłam na siebie szarą
bluzę, która jeszcze przed chwilą leżała na krześle, po czym - dosłownie -
wskoczyłam do łóżka, zaraz przykrywając się kołdrą po samą brodę.
-Proszę.-Powiedziałam jakże cichym i
zachrypniętym głosem, udawając brzmienie chorego. Ktoś pociągną za klamkę. Nie
widziałam kto to, ponieważ byłam odwrócona twarzą w stronę ściany. Usłyszałam
jedynie jak ten ktoś zamknął za sobą drzwi i stanął nade mną. Na pewno nie była
to pani pielęgniarka, ponieważ nie słyszałam charakterystycznego dla niej
tupania wysokich obcasów. Mimo małego zdenerwowania sytuacją, dalej leżałam i
czekałam, aż ta osoba łaskawie opuści mój pokój.:
- Najpierw pozwoliłaś mi wejść, a teraz
udajesz, że śpisz? Trochę nie miłe z twojej strony, nie uważasz? - Usłyszałam
dobrze mi znany męski głos... Energicznie odwróciłam się, jednocześnie
podnosząc się do siadu. Ze zdziwieniem spojrzałam prosto w brązowe tęczówki
Sasoriego, który w tym momencie był tak pochylony, że wystarczyłby jeden ruch,
aby doszło do pocałunku...
W przeciwieństwie do mnie miał zadowoloną
minę i widocznie nie przeszkadzało mu to, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Ja
natomiast, byłam lekko podenerwowana i zdezorientowana. Chwyciłam go na ramiona
i powoli odsunęłam na dalszą odległość, by uspokoić swoje bicie serca. Wzięłam
głębszy oddech po czym wstałam z łóżka uważnie mu się przyglądając. Nadal miał
kilka siniaków na twarzy, ale wydawały się mniej widoczne. Jednak lekko rozcięta
warga nie uspokoiła mnie. Martwiłam się, i to nie byle jak.:
- Chciałbyś czegoś? - Zapytałam uciekając
wzrokiem gdzieś na ściany. Nie chciałam, żeby zauważył jak się zamartwiam.
Wykorzystałby to... Po tym jak mnie dziś potraktował nie chciałam ani minuty
dłużej spędzać w jego towarzystwie.:
- Czy coś się od wczoraj zmieniło? – Po
chwili ciszy zapytał, patrząc co raz głębiej w moje oczy tak jakby czegoś
szukał. „Co się zmieniło?” on chyba kpi… Pyta czy coś się zmieniło- żałosne!
Gdyby spróbował pomyśleć, sam odpowiedziałby sobie na swoje, jakże żenujące
pytanie.:
-Tak, ty! - Krzyknęłam nagle, chociaż
chciałam to zatrzymać dla siebie. Nie wiem czemu, ale nie mogłam wytrzymać.
Zazwyczaj jestem opanowana... Masz wielki talent Sasori, talent do
wyprowadzania mnie z równowagi... Wzięłam głębszy oddech po czym dodałam. - A
teraz jeżeli masz choć trochę taktu wyjdź i zostaw mnie samą… - Powiedziałam
już trochę bardziej opanowana, odwracając jak najszybciej wzrok. Naprawdę muszę
się opanować, bo przecież nie zacznę wypłakiwać się mu na ramieniu... W sumie
to nie ma na kogo wylewać łzy.
Przed rozpoczęciem roku, opowiadałam o
ludziach zepsutych, bogatych i z wielkim ego. Byłam pewna, że ludzie o większym
majątku wywyższają się, a ja i Miyu byłyśmy wyjątkami. Wtedy pojawił się on,
chłopak o roztrzepanych, czerwonych włosach i brązowych, hipnotyzujących
oczach. Zaiskrzyła mała nadzieja. Zaczęłam myśleć, że moja teoria była
błędna... Że ja i moja przyjaciółka nie jesteśmy same, a osoba która wydawała
się tępa, tak naprawdę jest bardzo mądra i nie uważa się za kogoś lepszego od
innych. Dzisiaj wszystko zniszczył, a do tego pokazał się z jeszcze gorszej
strony...
Podeszłam do biurka, zaraz chwytając za
moją komórkę. Chciałam odetchnąć, posłuchać uspokajającej muzyki i odpocząć od
tych złych myśli:
- Jak będziesz wychodzić, to zamknij
proszę za sobą drzwi. - Powiedziałam chwytając za słuchawki. Serce zaczęło mi
mocniej bić kiedy do mnie podszedł. Poczułam jego pociągający zapach perfum,
przez który moje ciało zaczęło drżeć. Chciałam się do niego przytulić i przeprosić
za te wszystkie złe rzeczy o których myślę. Odwróciłam wzrok na podłogę, by nie
patrzeć w jego hipnotyzujące brązowe tęczówki. Poczułam jak pocałował mnie w
czółko zaraz szepcząc mi do ucha:
- Nie wiem, co się z tobą stało, ale
zdecydawnie bardziej podobało mi się nasze spotkanie w parku. Jeżeli chciałabyś
pogadać przyjdź dzisiaj na tę samą ławkę. Będę czekać. - Zaraz odszedł ode mnie
wychodząc z pokoju. Znowu zostałam sama, ale lekko zdziwiona i załamana. Kiedy
tylko się do mnie zbliża, moje serce wariuje, kiedy czuje jego perfumy, wiem,
że jest blisko i mam ochotę go przytulić... Zaczynam się zmieniać w ich
psycho-fanki... Wzięłam głęboki oddech po czym położyłam się spowrotem na
łóżko. Starałam się nie myśleć... Zasnąć i zapomnieć, ale nadal czułam jakiś
ogromny smutek. Kolejna osoba która zawiodła moje zaufanie… Trudno, w sumie nie
powinno mnie to już dziwić... Leżąc skuliłam się i próbowałam zasnąć. Bez
skutków, mimo zamkniętych oczu nic nie wskazywało na to, że zasnę. Zaczęło mnie
to powoli irytować. Przekręciłam się na plecy i patrząc w sufit obmyślałam jak
wytłumaczyć Miyu spotkanie z Sasorim, jak wyjaśnić dlaczego jej nie
powiedziałam. To, że spała nie będzie żadnym dla niej wytłumaczeniem. Pamiętam
jak rok temu wróciła z randki, od razu obudziła mnie i opowiadała…To, że ten
chłopaka okazał się niezłym ziółkiem to już inna historia. Tak czy siak bez
względu na dzień i godzinę zawsze mówimy sobie WSZTSTKO. Prawdziwa przyjaźń?
Tak, teraz, kiedyś i na zawsze … Mimo, że mniemamy kłótnie i inne draki, ale to
chyba normalne. Spojrzałam na zegarek, leżący na stoliku nocnym i sprawdziłam
godzinę. Jest jedenasta czterdzieści za dwadzieścia minut będzie obiad. Muszę
szybko się ogarnąć i zejść na dół, zanim to pierwsza Miyu wparuje i zobaczy
mnie w tym stanie. Uczesałam starannie włosy, związując je jedynie w kucyka.
Ubrania które miałam na sobie zmieniałam na białą podkoszulkę z kremowym
sweterkiem do tego dżinsy tak zwane rurki i zwykłe trampki. Przywrócenie
porządku na mojej głowie i ciele zajęło mi dokładnie piętnaście minut... Szybko
chwyciłam telefon, zaraz chowając go do tylniej kieszeni. Zamknęłam za sobą
drzwi i szybkim krokiem powędrowałam na stołówkę.
Dotarłam tam idealnie na dzwonek. Ten
specyficzny dla tej szkoły dźwięk zabrzmiał mi w głowie, informując, że zaraz
,,stoczę walkę" z Miyu. Mam nadzieje, że chociaż da mi dojść do słowa...
Zauważyłam jak już pierwsi uczniowie zaczęli zbierać się w stołówce. Jak zwykle
przez drzwi wchodzi straszny tłum, co utrudnia mi w znalezieniu przyjaciółki.
Dokładnie przyglądałam się wchodzącym, ale Miyu nie zauważyłam. Ostatnimi,
którzy weszli, była grupka Akatsuki... Jak zwykle najlepsi z najlepszych...
Szybko wróciłam myślami do rzeczywistości. Postanowiłam wstać i poszukać jej w
wolnym chodzie, może tak będzie lepiej. Przechodziłam zgrabnie obok uczniów,
starając się nie wpaść na nikogo, aby nie powtórzyła się akcja jaka miała
miejsce z Temari...
Musiałam to zrobić... Przejść obok tej
bandy... Usłyszałam wszelkiego rodzaju śmiechy i zapewne obelgi, które były skierowane
w moją stronę... Chciałam przejść bez słowa i zignorować to, ale Deidara musiał
dodać swoje 3 zdania...:
- Ama! Nie było cię na całej lekcji i
nadal się nie ogarnęłaś? - Zapytał z kpiną wkładając ręce do kieszeni. Ten
wredny uśmiech był czymś czego nie mogłam zostawić bez żadnego komentarza. Nie
ma tu Miyu, więc sama muszę sobie poradzić...:
- Deidara... Po pierwsze nie mów do mnie
Ama. Po drugie, przynajmniej wyglądam lepiej niż ty, długowłosa blondynko. Nie
mam ochoty z tobą gadać. - Warknęłam chcąc zaraz odejść. Jego mina wyglądała na
zadowoloną co wywołało u mnie niesamowite wnerwienie. Ten typ jest taki....
Taki... Nie da się tego określić. Jak widzę ten sarkastyczny uśmiech to chce mi
się rzygać... Do tego Sasori... Stoi i jak zawsze słowem się nie odezwie, żeby
mnie obronić, albo chociaż zwrócić mu uwagę.:
- Dla mamusi też byłaś taka pyskata? -
Zapytał nagle, a moje serce stanęło. Spojrzałam się na niego zdziwiona i
jednocześnie wnerwiona. Skąd on o tym wie? Zapytałam się siebie sama. Nie
wiedziałam co teraz powiedzieć. Poczułam jakbym miała wielką gulę w gardle,
przez którą nie mogłam wykrztusić słowa. - Co? Zdziwiona? Najpierw się z nim
spotykasz wieczorem, mówisz mu sekrety, a potem myślisz, że utrzyma to w
tajemnicy? Ej, ale chyba nie myślałaś, że Saso zostawi te wiadomości dla
siebie, co? Brawo za naiwność, kochanie. - Dodał Hidan opierając się o ścianę
za nim. W tej chwili chciałam zapaść się pod ziemie... Nie chciałam na niego
patrzeć, ani na nikogo innego. To, co się teraz stało nie dochodziło do mnie...
To tylko zły sen, tylko zły sen...:
- Ama... Dlaczego mi nic nie
powiedziałaś? - Usłyszałam nagle za sobą znany mi dobrze głos mojej
przyjaciółki. Podłoga załamała mi się pod nogami. Chciałam upaść, walnąć się o
głowę i nie obudzić...
_______________________________________
Melodi: Ja, Melodineju Hitsume,
chciałabym wszystkich przeprosić, gdyż to głównie przeze mnie opublikowanie
tego rozdziału stało w miejscu... Nie miałam po prosu czasu. :c Na pewno
zauważyliście też, że Alice trochę stanęła, ale już biorę się za pisanie :)
Emi: A wiec tak, ja również przepraszam
za opóźniania, bo to raczej nasza wspólna wina ;) Nie ważne… Teraz w roku
szkolnym raczej nie będziemy często dodawać rozdziałów, ale w miarę możliwości
zrobimy to jak najszybciej się da, mam nadzieje, że szybciej od tego;>
Nie wierze, ze Sasori wygadal! :c Niech oni sie pogadza :c
OdpowiedzUsuńo kurdeee kompletnie nie spodziewałam się tej końcówki!
OdpowiedzUsuńrozdział jak dla mnie świetny, bardzo mnie wciągnął :)
ale frajerzy z tych Aka u was, naprawdę ich nie lubię xD
nawet Deia ;(
w dodatku denerwuje mnie Temari, jak ja nienawidzę takich wywyższających się panienek! Ama bardzo dobrze zrobiła ignorując ją! :)
oby Sasori miał przygotowaną jakąś przemowę przeprosinową, chociaż na jej miejscu nigdy bym mu chyba nie wybaczyła, jednak mam jakąś małą nadzieję, że jednak się pogodzą :p
jestem strasznie ciekawa co będzie w kolejnej notce, ta pozostawiła po sobie straszny niedosyt, ale nie martwcie się, lubię to uczucie :) xD
pozdrawiam i życzę weny :)
ps: strasznie się cieszę, że niedługo pojawi się nowy rozdział "Alice w Krainie Akatsuki" :D