http://www.youtube.com/watch?v=H3d2g7LmugM >>>
Podkład muzyczny do snu :)
„Śnieg? Już, teraz?
Przecież ledwo zaczęła się szkoła.-Powtarzałam w głowie te same słowa. -O co
chodzi? Czyżby zima zechciała odwiedzić nas wcześniej-za wcześnie! Dobrze wie,
że jej nie lubię…
Byłam w jakimś
miejscu, którego nigdy nie widziałam. Troszkę czułam dyskomfort. Byłam sama,
śnieg sypał, że trudno było dostrzec co jest 3 metry dalej… Nagle trochę
przestał, ale troszeczkę. Teraz bardziej wyglądało jak zima z jakiejś
świątecznej reklamy. Nawet nie wiem kiedy, ale znalazłam się dosłownie w innym
miejscu. Czy to jest las? A może jestem w parku? Bez odrobiny odwagi
rozglądałam się dokoła, niestety nikogo nie było. Zaczęłam biec, gdy nagle poczułam, że
zawadziłam nogą chyba o leżące gałęzie. Wstałam z wielkim trudem. Czułam bezradność, nowe miejsce mnie
przytłaczało, tak bardzo, że zaczęłam uciekać nawet nie wiem dokąd… Stanęłam, i
oparłam się ręką o drzewo. Miałam na sobie biały sweterek, lecz nie wiem czemu
był cały we krwi! Zanim zaczęłam cokolwiek analizować spojrzałam na dłonie,
które były również pokryte krwią, ściekającą z nich!
-Co się do cholery
dzieje?!- krzyknęłam na cały las. Usłyszałam tylko powtarzający się mój głos.-
Co się do cholery dzieje ?Dzieje, dzieje, dzieje… Spojrzałam za siebie a cała zaśnieżona
droga, którą uciekałam również była we krwi…”
(…)Trzask!!
Zerwałam
się jak głupia z łóżka. Czułam jak krople potu spływają po moim czole i
plecach. A miejsca dookoła oczu są całe mokre od łez.
-Coś chyba
stało się na korytarzu.-Powiedziała Miyu, którą hałas również obudził.
Przetarłam lekko oczy i policzki, po czym wstałam z łóżka. Powolnym i ociężałym
krokiem zmierzałam ku drzwi, by sprawdzić co się stało. Przez ten sen... Byłam
troszkę oszołomiona. Do końca nie wiedziałam, co dzieje się wokół mnie, a co
najgorsze miałam wrażenie, że po kolejnym mrugnięciu znajdę się w tamtym
miejscu... W lesie pomalowanym szkarłatem... Na szczęście, wściekła Miyu,
przechodząca obok uderzyła mnie niechcący ramieniem. Szarpnęła mocno za drzwi
wychodząc na korytarz. Oby to nie był nikt, przez kogo mogłaby się wpakować w
kłopoty...
Miyu:
-Kto śmie
mnie wyrywać ze snu?! Nie obchodzi mnie kto to, ale dostanie niezły łomot!
Rozglądałam się wnerwiona po całym korytarzu, ale nic nie zauważyłam co mnie
lekko zdziwiło... No, prawie nic.
Amane:
Praktycznie
każdy wyszedł z pokoju kiedy usłyszał ten okropny hałas, ale szybko wrócili do
swoich pokoi, kiedy zauważyli jaka jest sytuacja... Też miałam tak zrobić, ale
po zauważeniu w oddali nawalonego Itachiego i drugiego gbura - trzeźwego
Deidare, od razu pomyślałam o Miyu. Szybko przekręciłam na nią wzrok.
Wyglądała... Smutna? Wściekła? Nie da się tego określić, ale na pewno nie miała
ochoty na nich patrzeć, bo zaraz weszła do pokoju i zatrzasnęła drzwi za sobą.
Wzdrygnęłam lekko pod wpływem huku.
Jest godzina
6:40, w sumie i tak zaraz byśmy wstawały. Dziś nie ma żadnych zajęć, ostatnia
próba poloneza i wolne z czego bardzo się cieszę. Z lekkim entuzjazmem wróciłam
do pokoju ignorując wcześniejszy huk. Zauważyłam jak Miyu z kaprysem zszarpnęła
z łóżka szlafrok, zaraz go zakładając. Spojrzała na mnie z przesłaniem, abym
poszła z nią... Co mogę zrobić w takiej sytuacji... Narażać się i pójść z
przyjaciółką, czy zostać, pospać kilka minut i dać jej szanse na kolejne
konflikty... Odpowiedź chyba jest jasna.
Miyu:
Nie wiem co
im strzeliło do głowy, ale jeżeli to coś poważnego to Tsunade zabije całe nasze
piętro, zwłaszcza, że dziś przybędzie Hokage… Gdyby byłby to inny dzień, to
pewnie poszłabym dalej spać, jeżeli nawet mój sen miałby trwać piętnaście
minut… No cóż, podeszłam szybkim i zdecydowanym krokiem w stronę Itachiego i
Deidary. Pewnie ten debil odprowadzał swojego dosłownie zalanego przyjaciela do
pokoju… Zaraz za mną wyszła Amane. Na jej twarzy rysował się niepokój, smutek i
coś czego nie potrafię opisać. Deidara patrzył na mnie i nawet nie próbował
powiedzieć jakiegokolwiek słowa. Ta jego cisza i w pewnym stopniu przejęcie,
było całkiem pociągające... Jednak przestałam myśleć o blondynie, kiedy pojrzał
na nogę Itachiego... Z tego co widzę,
jego kostka nie wygląda najlepiej...
- Trzeba
wziąć go do pielęgniarki. - Powiedziałam poważnym głosem. Chłopak odpowiedział
mi skinięciem głową, co mnie strasznie zdziwiło. - Może macie jakieś zimne
napoje, Cole w puszcze, czy coś? - Zapytałam patrząc się na Itachiego. Jego
mina była jednoznaczna... Widać na pierwszy rzut oka, że ma dosłownie gdzieś
to, co mu się stało z kostką przez - prawdopodobne - przesadzenie z
alkoholem...
- Zaraz
przyniosę. - Odpowiedział lekko zaspanym głosem Deidara. Chwilkę zajęło mu przyjście
z powrotem. Przyłożyłam kontuzjowanemu do nogi. Nie był to jakiś specjalny lód,
czy coś w podobie, ale lepsze to niż nic... Niestety nie jest dobrze. Noga
zaczęła puchnąć... W tej sytuacji siedzenie na podłodze już nic nie da.
- Deidara
pomóż mu wstać, zaniesiemy go do pielęgniarki. - Rozkazałam, na co chłopak za
dobrze nie zareagował... Zaklął coś pod nosem, ale bez większych sprzeciwów pomógł Itachiemu wstać z ziemi. Wziął go pod
ramie, ale ze względu technicznych - 7 rano - pomogłam mu podtrzymać łamagę.
Ama natomiast otwierała nam drzwi.
Szybko się
męczyłam, przez co robiliśmy chwilowe przerwy… Niestety, ale nie mam tyle siły
co chłopaki, więc nie dałam rady podtrzymać go za długo jak pewnie oczekiwałby
tego Deidara. W pewnym momencie poczułam żal w stosunku do Itachiego, ale to
tylko chwilowo, bo zaraz przypomniałam sobie jakimi są ciotami i bezczelnymi
imbecylami... Na szczęście w miarę szybko udało nam się dotrzeć do końca. Ama
szybko zapukała do drzwi i szarpnęła za klamkę, otwierając je. Nie pytając się
o nic pielęgniarki, razem z Deidarą, od razu pomogliśmy usiąść Itachiemu, po
czym odsunęliśmy się. Na twarzy Amy zauważyłam jakieś rozczulania... Naprawę
się o niego martwiła. Nie powiem, że ja nie, ale po zastanowieniu, nawet on
jest mi obojętny. Szybko złapałam rękę przyjaciółki i wyszłyśmy z pokoju
pielęgniarki kończąc całą szopkę. Ona nie może przebywać z tymi ludźmi... Za
szybko zaufała jednemu z nich i wyszło co wyszło... Sprawili, że cierpiała,
więc nie będę się rozczulać... Nie powiem, bo byłam na nią wściekła za to
wszystko, ale ludzie popełniają błędy i już nie jestem na nią zła, widocznie
musiałam się z tym przespać.
Szłyśmy
dość szybkim tempem. Prócz naszych ciężkich oddechów, kącikiem oczu zauważyłam
jej zmartwioną minę. Nienawidzę kiedy jest smutna...
- Ama, co
się dzieje? - Zapytałam z przejęciem w głosie. Teraz już naprawdę zaczęłam się
o nią martwić. Przecież nic wielkiego się nie stało żeby była aż tak
przygnębiona... Mam nadzieje, że nie myśli, że chciałam skończyć naszą
przyjaźń... Nie mogłabym jej stracić, jest jedną z osób za których oddałabym
życie i teraz nie przesadzam. Wiem ile przeżyła, wycierpiała i jest w tej
szkole jedyną osobą, która powinna mieć najlepsze życie. Zasłużyła na to…
- Nie martw
się, wszystko jest w porządku… - Odpowiedziała nawet nie patrząc na mnie.
Uciekała wzrokiem na ściany, jakby jednocześnie powstrzymywała się od płaczu i
starała się ukryć co ją trapi... Tyle, że ja wiedziałam, że coś jest na rzeczy.
Od tak by się nie zamartwiała. Może jednak chodzi o Itachiego? W końcu teraz
nie ma z kim tańczyć… Ale nie, to raczej by jej tak nie zasmuciło. Wydaje mi
się, że to jakaś inna przyczyna. Oby nic związanego z jej tatą. To jest jedyna
rodzina jaka jej została - nie liczę takiej przyszywanej.
-Ama,
proszę cię! Powiedz… Jeżeli chodzi o to, że jestem obrażona to już mi przeszło.
Zostawmy tą sprawę i powiedz mi o co chodzi? - Powtórzyłam pytanie wchodząc do
naszego pokoju. Obie usiadłyśmy na jej łóżku. Zaciskała dłonie na udach, co
robiła tylko i wyłącznie kiedy była bardzo zdenerwowana... Wydawało mi się, że
lekko napina mięśnie, jakby chciała sobie zedrzeć skórę z nóg...
- Znów mam
jakieś głupie sny... Nie wiem co się ze mną dzieje. - Wydukała cicho. Wiem jak
ważna jest dla niej moja obecność, nie wiele mogę zrobić… Nie wejdę do jej
głowy i nic nie zmienię. Przytuliłam ją, bo wiem jak bardzo tego właśnie
oczekiwała. Jedną ręką obiegłam jej ramie, a drugą położyłam na jej dłoni, aby
przestała zadawać sobie ból. - Dziękuje i przepraszam, że cię zawiodłam… - Po
chwili dodała, tym swoim delikatnym, dziewczęcym głosikiem. Poczułam się w
pewnym sensie winna, nie wiem dlaczego i jak to wyjaśnić.
- Nie waż się
mnie przepraszać! To co cię połączyło z tym dupkiem, to twoja sprawa i
przesadziłam trochę, ale pamiętaj bądź ostrożna i nie ufaj im tak ślepo,
obiecaj! - Dodałam lekko unosząc głos. Nie powinnam się na nią wydzierać, ale
muszę jej przemówić do rozsądku, póki jest taka możliwość. Powiedziałam to co
należało, co serce mi powiedziało… Przytaknęła ruszeniem głową. - Koniec
smutków, zaraz śniadanie. Przez te atrakcje z samego rana zgłodniałam. -
Dodałam wstając z łóżka, po czym od razu udałam się w stronę łazienki.
Amane:
Jak dobrze,
że Miyu już nie jest zła, spadł mi z serca kamień... Ale ten sen... Ciągle mi
chodzi po głowie. Nie mam sił o nim myśleć, ale sam nasuwa mi się do głowy...
Mam tego dość. Do tego dochodził jeszcze jeden problem „Z kim ja dziś
zatańczę?”. Naprawdę nie mam chęci dziś tańczyć, ale powiedziałam tacie i miał
przyjechać, choćby po to by zobaczyć mnie pośród rówieśników… Ubrana na
czarno-biało, elegancka i poważna...
<Puk
puk...>
Rozeszło
się lekkie pukanie po pokoju. Kto to mógłby być z samego rana? Może to Anko
sprawdza czy nikt przypadkiem nie zaspał. Martwi się, żeby wszystko wyszło
perfekcyjnie… W sumie nie dziwię się jej… Na jej miejscu miałabym straszną
tremę, w końcu to nie byle kto, a Hokage! Moje myśli rozbiło ponowne stukanie
do drzwi.
- Proszę. -
Powiedziałam głosem ciepłym i miłym. Do pokoju wszedł Deidara z lekkim
grymasem. Prawdopodobnie nie przyszedł tu z własnej woli...
- Dzięki,
że pomogłyście mi z Itachim... - Wydukał od niechcenia, opierając się o framugę
drzwi. Czego innego mogłam się spodziewać... Niektórzy ludzie to po prostu
niewdzięczne dzieciaki, a ich idealnym przykładem jest ten oto osobnik, który
po zmuszeniu przez kogoś przyszedł i podziękował. - Jak pewnie wiesz, Itachi
nie zatańczy dziś, ale zastąpi go jego młodszy braciszek - Sasuke. Nie musisz
się martwić o układ, młody ogarnie go... - Przerwał nagle swoją wypowiedź.
Zauważyłam jak w coś uważnie się wpatruje... A raczej w kogoś... Miyu pewna, że
nikogo nie ma w pokoju, wyszła w ręczniku. Nie dało się ukryć rumieńców, które
zawidniały na policzkach mojej przyjaciółki i Deidary... Lepiej niech on stąd
ucieka:
- Czego ty
tu chcesz cymbale?! Znudziło ci się patrzenie na swoje pseudo fanki, czy udajesz
odpowiedzialnego i budzisz każdego na próbę?! A czekaj ty po prostu nie możesz
znieść wiadomości, że nie tańczę z tobą poloneza, bo podczas wielkiego tańca
chciałbyś podstawić mi nogę żebym zbłaźniła się na oczach wielkiego Hokage, tak
?! Nawet nie odpowiadaj! - Krzyknęła wracając do łazienki. Swoją wypowiedź
zakończyła głośnym hukiem zamykających się drzwi, co sprawiło, że oboje
drgnęliśmy. Trochę rozbawiła mnie ta sytuacja... Dzisiaj pierwszy raz na mojej
twarzy zawitał uśmiech... Wstałam z łóżka otwierając szeroko drzwi, dając
blondynowi miejsce do wyjścia.
- Miłego dnia- Dodałam wskazując dłonią. Lekko oszołomiony
wyszedł bez słowa, zostawiając po sobie zapach jego perfum, które wbrew pozorom
- co do jego gustu - były świetne. Jeżeli już o gustach mowa... Dzisiejszego
dnia obowiązują mundurki. Deidara oczywiście musiał założyć to na swój sposób -
bez marynarki, podwinięte do łokcia rękawy białej koszuli, własne czarne
spodnie (rzadko ktokolwiek zakładał te od mundurka) i ten artystyczny nieład...
Jakby tak pomyśleć i głęboko się zastanowić, ten facet ma w sobie coś
pociągającego...
Nagle
szybko - i po raz kolejny - otworzyły się drzwi od łazienki… Wyszła z nich moja
wnerwiona przyjaciółka, która jak zawsze wyglądała jak gwiazda filmowa, nawet
jeżeli była poważnie zdenerwowana.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zaczęła swój
maraton wyzwisk.
- Ten dupek, Deidara… Mam go dość! Co on sobie w
ogóle wyobraża! Pomyślisz, że mogłam nie wychodzić, ale nie słyszałam, że
wszedł bo wykonywała czynności łazienkowe! A ta kupa blond włosów gapiła się na
mnie! Jak ten imbecyl śmiał wpatrywać swoje wbrew pozorom piękne oczy w me
ciało owinięte jedynie ręcznikiem! Jeżeli go spotkam... O nieee, nie daruje mu
tego! Właśnie wypowiedział wojnę! - Cóż... Takiego właśnie monologu się
spodziewałam, ale nie byłam do końca pewna czy dobrze usłyszałam jedną rzecz...
Powiedziała, że ma piękne oczy? Cóż... Czasami zastanawiam się, czy to ich
dokuczanie sobie nie jest przypadkiem spowodowane tym, że oboje się sobie
podobają... Co jak co, ale tylko jego Miyu tak wyzywa i potrafi o nim nawijać
nawet godzinę. Jak nie więcej... Ciekawe co by się stało jakby dowiedziałaby
się o tych wymuszonych - ale jednak - przeprosinach.
- Miyu, wiesz bo jak ty się myłaś... - Miałam już
jej o tym powiedzieć, ale przerwała mi.
- Nie mam ochoty słuchać o tym o czym gadaliście.
Jedyne co usłyszałam to coś o Sasuke, a rodzinka Uchiha mnie szczerze nie
interesuje! No nie mogę! Tak mnie ten parszywiec wnerwił, że zaraz wyjdę z
siebie no! Idę na śniadanie! - Krzyknęła, wychodząc spokoju, kończąc monolog -
po raz kolejny - trzaskiem drzwi. Jednego dnia to drewno ucierpiało bardziej
niż przez jedno półrocze... Wzięłam głęboki oddech. Powiem jej na stołówce.
Pomyślałam wstając z łóżka. Wzięłam mundurek po czym od razu poszłam do
łazienki. Przed tym jak weszłam pod prysznic naszła mnie jedna myśl, choć nie
wiedziałam czy jest prawdziwa. Może nie śmieszy mnie to, jak ona ich... Jego
wyzywa, a raczej to, że okłamuje sama siebie, że nic do niego nie czuje... W sumie
wyszłaby z tego niezła komedia, ale oczywiście mogę się mylić.
W stołówce:
Siedziałam obok nadal wnerwionej - chociaż już trochę
mniej - Miyu. Obserwowałyśmy każdego nowego ucznia i nie tylko. Stołówka to
było idealne miejsce, aby zobaczyć zachowania innych, a naszym dzisiejszym
punktem do zrealizowania było zobaczyć, czy wybrane pary dogadują się ze
sobą... Wyjęłam spod tacy małą listę, po czym wyczytałam pierwsze dwa imienia.
- Hinata i Shikamaru - Wyczytałam cicho, ale na
tyle, aby nikt po za Miyu tego nie usłyszał.
- Klasa pierwsza jako pierwsza para? Szczerze
myślałam, że dadzą kogoś z trzeciej, no ale jak tam sami ułomni to lepsze i
to... - Wydukała lekko oburzona Miyu bawiąc się jedzeniem.
- No tak.. To dalej, Temari i Neji...
Przypominam, ze Temari 21 lat, a Neji 19... Po za tym to są dwa różne
charaktery. Nie wiem kto ich razem połączył. - Miyu pokręciła głową wyczytując
następną parę.
- Shino i Alice... Słuchaaam? - Obie byłyśmy
zaskoczone tym połączeniem... Ta kobieta jest szalona... Szukałyśmy owej pary,
ale nie udało nam się ich znaleźć. Pewnie obgadują plan poloneza, albo Alice
wciągnęło Shino w jakieś zielsko czy coś... Jeżeli nie będzie i Hidana, to moja
teza będzie 100% twierdzeniem... Tak jak pomyślałam tak też było. Następną parą
byli Sakura i owy jaracz. Różowowłosa siedziała przy stoliku razem z Hinatą, a
jej partnera nie było... Ta szkoła z roku na rok robi się coraz bardziej
zbuntowana? Nielegalna? Czy może zniszczona przez uczniów? Chyba wszystko na
raz...
- Aria i Gara. - Powiedziała szybko Miyu
wytrącając mnie z zamyśleń. Aria Nadeo - jedna z bardziej tajemniczych
dziewczyn, jakie chodzą po tej szkole. Tak naprawdę to nic o niej nie wiem.
Gadałam z nią może dwa razy? W tym raz zapytałam się o godzinę... Chodzą
plotki, że jest spokrewniona z Sasuke i Itachim, ale to mogą być tylko plotki.
Kolejno wyczytywałyśmy kolejne pary, ale nikt z
nich nie siedział razem, tylko każdy w swoich "grupkach"... Kiedy
wyczytałam ostatnią parę, a mianowicie "Miyu i Yahiko" moja
przyjaciółka się załamała i oczywiście dodała do tego swoje 3 zdania...:
- Dlaczego akurat ja musze mieć takie szczęście i
tańczyć z kimś z Akatsuki?! Najchętniej wymieniłabym się z kimś...
kimkolwiek... - Powiedziała błagalnym głosem uderzając czołem o stół. Nic nie
odpowiedziałam tylko zaśmiałam się cicho. W sumie to raczej nie miała czym się
załamać. Yahiko jako jedyny z całej paczki, średnio się nami interesował.
Ciągle nad czymś rozmyślał i był nieobecny. Mimo iż jest z Akatsuki, to słychać
o nim tylko to co i o innych "Mega ciacho"... Nasze przemyślenia przerwała Anko…
-Kochani,
bardzo wam dziękuje! –Powiedziała głosem pełnym ulgi i spokoju Anko.-Cieszę
się, że nie daliście mi w kość i spięliście się na tyle, że udało nam się
nauczyć tego głupiego tańca na czas. Postanowiłam, że dam wam wolne... Ufam wam
i wiem, ze wszystko będzie dobrze. Nie ma próby! O godzinie szesnastej wszyscy spotykamy się na sali gimnastycznej,
czeka was spotkanie, jak już wiecie z Hokage, więc zachowajcie spokój. Co to
waszego wyglądu to zakładacie mundurki!! Douhito ten mundurek ma założony tak
jak być powinien, bez zbędnych dodatków bądź czegoś braku! Miłego dnia!
----------------------------
Melodi i Emi: Witamy! :) Starałyśmy się dodać coś dłuższego, mamy nadzieję, że nie jest nudny a wręcz przeciwnie ;) Czekamy na Wasze komentarze, które czytamy z wielką radością :D
Chciałyśmy życzyć Wam dużo zdrowia, miłości, ciepła, pogody ducha i fajnych prezentów z okazji Świąt Bożego Narodzenia! :*